Przez francuskie miasta przetoczyła się fala protestów ulicznych. Związkowcy, przedstawiciele lewicy, komuniści i socjaliści protestują przeciwko planowanemu przez rząd uelastycznieniu prawa pracy.
W czwartek w ponad 40 miastach francuskich doszło do ulicznych protestów przeciwko zmianom w prawie pracy. Demonstracje w wielu miejscach przekształciły się w zamieszki. Doszło do starć z policją. Służby porządkowe użyły gazu łzawiącego i ostrzelały do demonstrantów plastikowymi kulami. Protestujący atakowali policjantów kamieniami. Najgwałtowniejsze starcia miały miejsce w Nantes. Rannych zostało ponad 24 funkcjonariuszy, stan trzech z nich jest ciężki. Zatrzymanych zostało 124 uczestników protestów.
Reforma receptą na bezrobocie
Bezrobocie przekracza obecnie we Francji 10 proc. W ramach rządowego programu walki z bezrobociem, minister pracy Myriam El Khomri, przygotowuje projekt uelastyczniający obecne prawo pracy. Projekt czyni mniej korzystnymi warunki zatrudnienia, między innymi poprzez odejście od 35 godzinnego tygodnia pracy. Związki zawodowe, związki studentów i inne organizacje lewicowe, krytykują projekt, twierdząc, że nie wpłynie on na ogólny poziom bezrobocia, natomiast zwiększy liczebność francuskiego prekariatu.
Pierwsza fala protestów przeciwko nowemu prawu pracy miała miejsce we Francji pod koniec marca. Na ulice miast wyszło wówczas kilkaset tysięcy demonstrantów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Ułatwienia w zwolnieniach i więcej godzin pracy? Trwają protesty przeciwko zmianom w prawie