Papież Franciszek uważa, że jego poprzednik Benedykt XVI został zinstrumentalizowany po swojej rezygnacji. „Przez lata papież senior był instrumentalizowany przez pozbawionych skrupułów ludzi do celów ideologicznych i politycznych”, napisał 87-letni Franciszek w swojej autobiografii, która zostanie opublikowana w przyszłym tygodniu. Jej fragmenty zamieścił właśnie włoski dziennik „Corriere della Sera”. Franciszek uważa, że manipulacja wymierzona była przeciwko niemu.
„Ci ludzie nie zaakceptowali rezygnacji papieża z Niemiec i myśleli tylko o własnych korzyściach”, kontynuuje Franciszek. Jego zdaniem nie docenili oni „dramatycznej możliwości” rozłamu w Kościele.
Franciszek przypomniał, że odwiedził Benedykta XVI w letniej rezydencji papieskiej w Castel Gandolfo wkrótce po objęciu urzędu. Papież senior udał się tam po swojej rezygnacji. „Wspólnie zdecydowaliśmy, że lepiej będzie dla niego nie żyć w ukryciu, jak początkowo zakładał, ale spotykać się z ludźmi i uczestniczyć w życiu Kościoła. Niestety, na niewiele się to zdało, ponieważ w ciągu ostatnich dziesięciu lat nie brakowało kontrowersji, które zaszkodziły nam obu” – czytamy w opublikowanych fragmentach.
Po zaskakującej rezygnacji Benedykta XVI, arcybiskup Buenos Aires, kard. Jorge Mario Bergoglio został wybrany na jego następcę 13 marca 2013 roku.
Po krótkim pobycie w Castel Gandolfo Benedykt XVI żył we względnym odosobnieniu w Watykanie. Jego komentarze czasami wywoływały poruszenie, na przykład w 2020 roku, kiedy skomentował obowiązkowy celibat w książce kard. Roberta Saraha. Papież z Niemiec zmarł w Sylwestra 2022 roku w wieku 95 lat.
Tajemnicą poliszynela jest, że Benedykt XVI z rosnącą troską patrzył na pontyfikat Franciszka. Dzielił tę troskę z trzymającymi się odwiecznej nauki Kościoła hierarchami, jak i liczną rzeszą wiernych, dla których głoszone przez Franciszka treści - dotyczące np. sfery doktrynalnej i moralnej - nie są raczej "dobrą nowiną".
Franciszek, znany powszechnie z małego (łagodnie mówiąc) przywiązania do Tradycji odwołał się do niej, by krytykując, w swojej autobiografii, "instrumentalne" traktowanie swojego poprzednika odniósł się do rezygnacji Benedykta XVI, podkreślając, że on sam nie zdecydowałby się na taki krok.
Tajemnicą poliszynela jest, że Benedykt XVI z rosnącą troską patrzył na pontyfikat Franciszka. Dzielił tę troskę z trzymającymi się odwiecznej nauki Kościoła hierarchami, jak i liczną rzeszą wiernych, dla których głoszone przez Franciszka treści - dotyczące np. sfery doktrynalnej i moralnej - nie są raczej "dobrą nowiną".
Franciszek, znany powszechnie z małego (łagodnie mówiąc) przywiązania do Tradycji odwołał się do niej, by krytykując, w swojej autobiografii, "instrumentalne" traktowanie swojego poprzednika odniósł się do rezygnacji Benedykta XVI, podkreślając, że on sam nie zdecydowałby się na taki krok.
"Uważam, że posługa Piotrowa jest ad vitam [dożywotnia – podajemy za KAI], dlatego nie widzę przesłanek do rezygnacji", stwierdził Franciszek w swej autobiografii, która 19 marca ukaże się w USA i Europie.
Franciszek dopowiedział, że „sytuacja uległaby zmianie, gdyby pojawiła się poważna przeszkoda fizyczna”. Zaraz potem Argentyńczyk zdecydował się na kolejną szpilę wobec Benedykta XVI. „Gdyby tak się stało [zrezygnowałby z powodu "poważnej przeszkody fizycznej" - przyp. red.], nie nazwałbym siebie papieżem seniorem, ale po prostu emerytowanym biskupem Rzymu i przeprowadziłbym się do [rzymskiej bazyliki] Santa Maria Maggiore, aby powrócić do bycia spowiednikiem i zanoszenia komunii chorym”, podkreślił Franciszek.
„Ale to odległa hipoteza, bo tak naprawdę nie mam na tyle poważnych powodów, żeby myśleć o rezygnacji. Być może przez te lata ktoś miał nadzieję, że prędzej czy później, być może po hospitalizacji, wydam taki komunikat, ale nie ma takiego ryzyka: dzięki Panu cieszę się dobrym zdrowiem i jeśli Bóg pozwoli, jest jeszcze wiele planów do zrealizowania” – zapowiedział.