"Myślę, że Łukaszenka tak samo, jak sam Kreml łudził się i wierzył, że Ukraina zostanie rozgromiona w ciągu kilku dni. Jak się okazało, że sytuacja jest zupełnie inna - Łukaszenka nie chce zrobić tak, żeby żołnierze wzięli udział, bo to może zakończyć się klęska. A ta klęska będzie oznaczał koniec Łukaszenki" - ocenił Aleksy Dzikawicki dziennikarz Telewizji Biełsat na antenie naszej stacji.
Prowadzący program zapytał swojego rozmówcę o to, czy na Białorusi faktycznie kształtuje się ugrupowanie wojsk rosyjskich.
"Trzeba pamiętać, że Łukaszenka dyktator, nie naród białoruski w sposób haniebny pozwolił wykorzystywać terytorium Białorusi na potrzeby wojny. Czy broń, czy amunicja, znajdują się na terytorium Białorusi już od dłuższego czasu. Mówi się o tym, że na Białoruś zostanie skierowane ugrupowanie około 9 tysięcy żołnierzy rosyjskich oraz dużo sprzętu wojskowego. Być może Rosjanie będą chcieli otworzyć drugi front. Sprawa jest jednak skomplikowana, bo te szlaki wcale nie są takie proste. Granica ukraińsko-bialoruska położona jest w lasach, przebiega przez błoto" - brzmiała odpowiedź.
#PolskaNaDzieńDobry | Aleksy #Dzikawicki (@Bielsat_pl): #Łukaszenka w sposób haniebny pozwolił wykorzystywać terytorium #Białorusi do barbarzyńskich ataków na Ukrainę już od samego początku wojny. #włączprawdę #TVRepublika
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) October 18, 2022
#PolskaNaDzieńDobry | Aleksy #Dzikawicki (@Bielsat_pl): Strona rosyjska za wszelką cenę będzie chciała wykorzystać żołnierzy białoruskich do ataku na Ukrainę. Tutaj jednak nie ma pewności, czy żołnierze wykonają taki rozkaz. #włączprawdę #TVRepublika
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) October 18, 2022
"Rosja oczekuje, że wojsko białoruskie będzie chciało im pomóc. Są jednak przecieki, że Białorusini nie będą chcieli walczyć po stronie Rosji" - dodał dziennikarz Biełsat TV.
Na pytanie, dlaczego do tej pory, mimo nacisków Putina, wojska białoruskie nie wzięły udziału w ataku na Ukrainę.
"Wielu żołnierzy białoruskich nie nadaje się do walki. To są po prostu poborowi. Zdolność bojowa tego wojska jest naprawdę słaba. Wielu białoruskich żołnierzy od początku wojny walczy, ale po stronie Ukrainy, przeciwko Rosji" - mówił Dzikawicki.
Pojawiają się też doniesienia o tzw. jednostkach kombinowanych. Wyglądałoby to w taki sposób, że oficerami jednostek byliby Rosjanie, zaś tzw. mięsem armatnim - Białorusini.
"Tu moim zdaniem jest największe niebezpieczeństwo. Kiedy Rosjanie przybywają na tereny białoruskie, sami bronią swoich punktów, bo mają oni nie do końca ufać Białorusinom. Największe zagrożenie moim zdaniem jest takie, że rozkaz Kremla dot. tego, że Białoruś ma włączyć się w wojnę - wtedy białoruskie jednostki mogą być zmuszane do walki. To będzie odnosiło się do jednostek kombinowanych" - ocenił Aleksy Dzikawicki.
#PolskaNaDzieńDobry | Aleksy #Dzikawicki (@Bielsat_pl): Kiedy jednostki rosyjskie przybywają na terytorium Białorusi, to starają się samodzielnie chronić obiekty wojskowe, nie do końca ufają Białorusinom. #włączprawdę #TVRepublika
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) October 18, 2022
Wspomniał on również, że na Białorusi nie mówi się wprost o mobilizacji. "Przyjęto narrację, że jest to sprawdzanie zdolności bojowych".
Cała rozmowa w oknie poniżej. Polecamy!