– Ponieważ szykuje się intensyfikacja działalności rosyjskiej w Polsce chciałbym się odnieść do tego, kto jest, a kto nie jest moim zdaniem trollem. Trzeba zdawać sobie sprawę, że ogromna część wpisów pochodzi z tzw. botów, czyli oprogramowania, które zakłada fikcyjne i fałszywe konta i potrafi zamieszczać tysiące komentarzy pod materiałami dla Rosji niewygodnymi – przywitał swoich dzisiejszych gości dr Jerzy Targalski, prowadzący „Geopolityczny Tygiel”.
– Odbywa to się w ten sposób, że komentarze mają dość jednolity charakter, np. - „co tu robi ten kretyn”, „weźcie tego wariata ze szpitala”. Tego typu komentarz pasuje do każdej treści. Jeśli chodzi o ilość, to na Łotwie były robione badania. Mieszka tam około 600 tys. Rosjan i zbadano komentarze w języku rosyjskim. 70 proc. tych komentarzy jest autorstwa botów. Pochodzi ze sztucznego oprogramowania. Boty to jedna metoda, dość schematyczna – dodaje politolog.
"Większość z nich pracuje dla Rosji bezwiednie"
– Inna dziedzina działania to „trolle”. Trolling nie musi być personalny, można kupić, wartość wartość tego to koszt miliona, dwóch milionów dolarów. Te oprogramowanie pozwala na tworzenie fałszywych kont na Facebooku i to nie pustych, jak w wypadku botów, ale kont, które mają całą historię. To o wiele bardziej skomplikowany sposób oddziaływania na blogosferę. Mając takie oprogramowanie można skutecznie działać, przy czym nie wymaga to bezpośredniego udziału tysięcy ludzi. Czym innym są trolle, ludzie, którzy wyłapują liderów opinii, którzy w czasie dyskusji gromadzą wokół siebie innych. Ich zadaniem jest wysadzić w powietrze całą dyskusję, sprowadzić ją na manowce. Doszło już do tego, że nawet te oprogramowanie jest w stanie wyłapać tych liderów opinii i można ich atakować. To rozbudowana w tej chwili dziedzina, której poznania wymaga większego zaawansowania, jeśli chodzi o techniki internetowe – zaznacza Targalski.
– Najprymitywniejsza metoda, czyli to, że ktoś w Petersburgu wchodzi na wybrane strony i umieszcza komentarze, tak jak np. Axion pod moimi nagraniami, też jest stosowana. Sami trolle, którzy to robią zawodowo to mała garstka, to nie są setki tysięcy ludzi. Oni nadają tylko kierunek. Natomiast ich tezy, są powtarzane przez setki i tysiące ludzi z różnych powodów. To ludzie naiwni lub zwyczajnie głupi, nie mający wiedzy w danej dziedzinie, albo mający problemy. Tacy padają szybko ofiarami wyspecjalizowanych trolli. Są też osoby z problemami psychicznymi, ale nie wszyscy. Są po prostu cwaniacy, którzy chcą na tym powiększyć klikalność, albo się dowartościować, zostać liderami opinii w swoim środowisku. To środowisko może być niszowe, ale będą uznawania za kogoś innego. Zatem jeżeli mówimy o rosyjskich trollach, to większość z nich pracuje dla Rosji bezwiednie. Albo im się wydaje, że robią dobra robotę, albo dobry biznes, albo stają się popularni i czeka ich świetlana przyszłość. Dowartościowują się i szukają prostych wyjaśnień i służą złej sprawie. Nie wszyscy tzw. rosyjscy trolle są nimi ze względu na wynajęcie, ale na skutek roboty, którą wykonują – zakończył Jerzy Targalski.