– Stany Zjednoczone, myślą cały czas o przeniesieniu pocisków jądrowych z Turcji i mówiono o tym, że mają one znaleźć się na terenie Rumunii. Co dalej się z tym projektem dzieje, to na razie cisza zapadła i nie wiadomo – mówił w swoim programie w Telewizji Republika "Geopolityczny tygiel" dr Jerzy Targalski.
–Zacznę od omówienia wizyty premiera Bułgarii Bojko Borisova w Waszyngtonie. Trzeba zaznaczyć, że fakt iż Turcja stała się tak naprawdę fikcyjnym członkiem NATO powoduje, że Stany Zjednoczone muszą szukać innych krajów, gdzie umocniłyby swoją obecność i żeby kontrolować obszar Morza Czarnego - powiedział dr Targalski.
– Wiemy, że w Gruzji rządy sprawuje frakcja rosyjska, zresztą dzięki pomocy Obamy, który oddał Gruzję Rosji. Jeżeli chodzi o Ukrainę, to przeżywa ona kryzys w stosunkach ukraińsko-amerykańskich w związku ze sprawą impeachmentu. Rumunia zawsze była najważniejszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w naszej części Europy i pozostaje kwestia Bułgarii - dodał.
– Trzeba wiedzieć, że jeżeli chodzi o prezydenta Bułgarii, generała Radewa, to został on wyselekcjonowany przez Reszetnikowa z wywiadu rosyjskiego. Natomiast premier Bojko Borisov jest takim projektem niemiecko-rosyjskim, wspólnym. Bojko Borisov orientuje się na Niemcy z jednej strony, ale z drugiej strony stara się robić wszystko, żeby nie narazić się Rosji i realizować jej cele imperialne -tłumaczył politolog.
– Dlatego 25 listopada przed wizytą w Stanach Zjednoczonych, premier Borisov oświadczył, że dopóki jest premierem, to nie dopuści do powstania bazy morskiej NATO na terenie Bułgarii. Otóż sprawa dotyczy propozycji Bułgarii z 2014 roku, żeby w Bułgarii umieścić centrum koordynacyjne floty wojennej. Ta sprawa się ciągnie od tamtego czasu - wyjawił dr Targalski.
– Takie oświadczenie Bojko Borisova spotkało się oczywiście z krytyką frakcji proamerykańskiej w Bułgarii, ale tak naprawdę było sygnałem dla Putina, że Bułgaria pozostaje wierna Rosji. No i co się wydarzyło następnie? Bojko Borisov przyleciał do Stanów Zjednoczonych, tutaj został przez Trumpa potraktowany odpowiednio, czyli nikt go nie witał poza pracownikami ambasady bułgarskiej na lotnisku, następnie Trump nie miał za bardzo czasu, bo musiał spotkać się z psem Conanem, który odegrał odegrał dużą rolę w likwidacji al-Bagdadiego, ale jak już załatwił sprawę psa Conana, to mógł się z Borisovem spotkać i w wyniku tego spotkania, Bojko Borisov doznał olśnienia i spontanicznie z własnej inicjatywy zaproponował, że Bułgaria własnie proponuje NATO, żeby stworzyć w Warnie stworzyć takie centrum koordynacyjne floty wojennej i które dotychczas znajduje się w Norfolk w Wielkiej Brytanii - mówił.
– Prezydent Trump wspaniałomyślnie zgodził się z tą propozycją Borisova. Także mamy pewien postęp. Trzeba pamiętać, ze budowa takiego centrum oznacza, że tam będą radary, ale także będą okręty, które muszą strzec wybrzeża, więc zapewnienia Borisova, że nie dopuści do utworzenia bazy floty wojennej oczywiście odchodzą w przeszłość. Z tym, że sama baza floty wojennej to jeszcze za mało, bo Stany Zjednoczone, myślą cały czas o przeniesieniu pocisków jądrowych z Turcji i mówiono o tym, że mają one znaleźć się na terenie Rumunii. Co dalej się z tym projektem dzieje, to na razie cisza zapadła i nie wiadomo - powiedział publicysta.