Tysiące ludzi wyszło wczoraj na ulice Kairu, aby zaprotestować przeciw kontrowersyjnej umowie, jaką egipskie władze podpisały z Arabią Saudyjską. W ramach porozumienia Egipt oddaje kontrolę nad dwiema wyspami na Morzu Czerwonym.
Poza Kairem, tłumy protestujących zebrały się również w Aleksandrii. To największe demonstracje od 2013 roku, gdy obecny prezydent Abdel Fattah Al Sisi (wtedy przywódca wojskowy) przedstawił prawo zabraniające ulicznych manifestacji, które nie zostały zatwierdzone przez policję.
Wczoraj funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego wobec zgromadzonych przed budynkiem zrzeszenia dziennikarzy. Wcześniej policja wykluczyła kilka obszarów z możliwości demonstrowania – m.in. Tahrir Square, który był centralnym miejscem manifestacji nawołujących do odwołania byłego prezydenta Hosniego Mubaraka. – Zrobimy wszystko, co niezbędne, aby w ramach prawa zaprowadzić porządek i stabilizację – mówił egipski minister spraw wewnętrznych.
Prezydent Sisi oficjalnie oddał Arabii Saudyjskiej dwie wyspy na Morzu Czerwonym. Od lat 50. XX wieku na prośbę Saudów Egipcjanie administrowali wyspami. Arabia Saudyjska to sojusznik obecnego prezydenta – zainwestowała miliardy dolarów w egipską gospodarkę od wojskowego przejęcia władzy w 2013
Protests in #Egypt against Tiran and Sanafir selling .. Land is Honour #جمعه_الارض pic.twitter.com/YhWWA8QG0B
— Naglaa Abdel Latif (@naglineAL) 15 kwietnia 2016
CZYTAJ RÓWNIEŻ
Koptowie skazani za obrazę islamu. Poprawczak za film dla nastolatków
Czterolatek skazany na dożywocie. "Egiptem rządzi banda lunatyków"