O nominację Republikanów w wyborach prezydenckich walczy jeszcze czterech kandydatów: miliarder Donald Trump, senator z Florydy Marco Rubio, senator z Teksasu Ted Cruz oraz gubernator Ohio John Kasich. W czwartkowej debacie rywale przekrzykiwali się i ubliżali sobie, ale wszystkich przebił faworyt wyścigu Donald Trump, który... zaczął bronić rozmiaru swojego penisa.
Podczas czwartkowej debaty Rubio i Cruz przyznali, że pomimo retoryki Trumpa, z którą nie do końca się zgadzają, gdyby udało mu się zdobyć nominację do ubiegania się o urząd prezydenta USA, udzielą mu wsparcia. Dołączył do nich Kasich, który powiedział, że "czasem będzie to trudne". Trump również udzieliłby wsparcia innym Republikanom, gdyby sam nie dostał nominacji. Ten moment jedności podczas debaty był jednak jedyną miłą chwilą. Debata, która odbyła się w Detroid, mało przypominała debatę ubiegających się o nominację do kandydowania na urzad prezydenta Stanów Zjednoczonych. Trumpowi wypomniano, że zmienił zdanie ws. wojny w Iraku, imigracji oraz uchodźców z Syrii. Kandydat w odpowiedzi wzruszył ramionami.
Miliarder, odporny na krytykę, był przez większość debaty w defensywie. Kiedy chciał odpowiedzieć na zarzuty Teda Cruza, ten przerywał mu i powtarzał: "Donald oddychaj, oddychaj, jesteś w stanie to zrobić". Podczas trwającej kampanii, Marco Rubio powiedział, że "jak na tak wysokiego człowieka Trump ma bardzo małe dłonie". – A wiecie, co mówią o mężczyznach z małymi dłońmi? – zażartował miliarder. W czasie debaty Donald Trump często odnosił się do tej wypowiedzi prezentując swoje dłonie. – Rubio powiedział, że jeśli mam małe dłonie, to coś innego też mam niewielkie. Gwarantuję, że nie mam tego problemu. Gwarantuję. Spójrzcie na nie, czy są małe? – pytał kandydat na prezydenta. Senator z Florydy, wspierany przez znaczną część Partii Republikańskiej, bronił się, że sięgnął w kampanii do takich argumentów dlatego, że to Trump, naśmiewał się z wyglądu zewnętrznego i tym samym obrażał wielu ludzi. – Jeśli jest ktoś, kto zasługuje, by być w ten sposób atakowany, to właśnie Donald Trump – zripostował senator. Trump nie zaprzeczył, ale już do końca debaty zwracał się do polityka z Florydy niemal "Mały Rubio" (Little Rubio). W odpowiedzi ten nazwał go "Dużym Donaldem" i "kanciarzem". Marco Rubio tłumaczył podczas debaty, że Donald Trump "tylko udaje konserwatystę". Zarzucił miliarderowi, że wiele jego spraw w biznesie polegało na oszukiwaniu ludzi. – Stawką jest przyszłość USA, a on naciąga ludzi, aby oddali na niego swój głos – zakończył.
Według głosowania przeprowadzonego przez CNN tuż po debacie, nominację według Amerykanów, uzyskać powinien Donald Trump (49 procent głosów), drugie miejsce zajął Marco Rubio (16 procent).