Make Kamala Great You Can - dwa światy kampanii wyborczej w USA
Kampania wyborcza w USA dobiega końca. Pozostały niecałe dwa tygodnie walki o Biały Dom. W przedwyborczej gorączce warto wynotować te jej punkty, które już uczyniły ją historyczną.
I will Make America Great Again
Od początku kampania Trumpa była spektakularna i przyciągała uwagę milionów Amerykanów. Trump, znany z umiejętności budowania medialnych widowisk, wykorzystywał swoje doświadczenie jako biznesmen i celebryta, co w naturalny sposób przekładało się na siłę jego przekazu. Dodatkowo zjednuje sobie zwolenników naturalnością.
W kampanii pojawiały się wielkie wiece, na które przychodzą setki tysięcy zwolenników, skandując hasła takie jak „Make America Great Again”. W kampanii wspierają Trumpa wpływowe osoby, takie jak Robert F. Kennedy Jr., Rudy Giuliani czy Tulsi Gabbard, a które dodają autorytetu i wiarygodności. Trump staje w kampanii po stronie wartości narodowych i religijnych. Nie unika ludzi. Nawet jeśli nie przekonał do siebie wielu wyborców, to może się okazać, że pójdą na niego głosować. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że przy opublikowanym ostatnio sondażowym badaniu, gdzie aż 70 procent Amerykanów uważa, że sprawy idą w złym kierunku, by wygrała osoba, która za ten stan rzeczy bezpośrednio odpowiada.
Społeczeństwo amerykańskie jest zmęczone polityką otwartych granic i oblężeniem abrocyjnym. Mają też dość kajdanowania amerykańskiej gospodarki ze szczególnym uwzględnieniem zasobów naturalnych. Drill baby, drill! i Frack baby, frack! może się okazać kluczem do sukcesu, który jak przekonuje Trump jest na wyciągnięcie ręki. Sukcesu, który nie tylko America, ale i World make great again. Także dla tych wyborców, którzy sympatyzując z Demokratami uważają wszelako, że sprawy toczą się w złym kierunku.
-Kamala!
-"No, I can't!"
Z kolei kampania Kamali Harris, pozostaje w cieniu i nie przyciąga większej uwagi. Harris, jako pierwsza kobieta o afroamerykańskich i południowoazjatyckich korzeniach ubiegająca się o urząd prezydenta, mogła budzić wielkie nadzieje. Niestety, jej kampania była krytykowana za brak energii i polotu Niewiele się działo. Kamala Harris nie ma nawet wyrazistego sloganu, na wzór chociażby obamowskiego "Yes, we can!".
Brakowało w niej prawdziwych autorytetów, które wspierałyby Harris publicznie na wielką skalę. O ile Biden mógł liczyć na wsparcie elit demokratycznych, Harris często nie była w centrum zainteresowania. Jej obecność w kampanii wydawaje się miałka. Pozowana. Co więcej, kampania Harris nie odwołuje się do tak konkretnych wartości czy grup wyborców, jak kampania Trumpa.
Przykłady wieców Harris były znacznie mniejsze, mniej dynamiczne, a jej publiczne wystąpienia rzadko zawierały konkretne wizje dotyczące przyszłości Ameryki. Krytycy wskazywali również, że brakowało tu znanych twarzy popierających Harris, które mogłyby wzmocnić jej przekaz. Największym problemem Harris jest jednak to, że cokolwiek nie powie, że zrobi, zawsze może wrócić do niej pytaniem: "Dlaczego nie zrobiła pani tego do tej pory? Miała pani 4 lata!"
Podsumowanie
Różnice między kampaniami Donalda Trumpa i Kamali Harris są uderzające. Trump stworzył widowiskową kampanię, pełną energii, wizji i otwartości na człowieka, podczas gdy Harris borykała się z problemami braku wyrazistości i autorytetów. Trump jest przywódcą, który ma wizją na największe mocarstwo świata, u progu przyśpieszającego kryzysu naszego globu. Harris sięga najdalej do aborcji, o której sama, jako osoba nie posiadająca dzieci, nie powinna się prawdopodobnie w ogóle wypowiadać. Wybór Amerykanów będzie rzutował na losy świata. 4 lata temu pozbawili go pokoju. Co uczynią teraz? 5 listopada...
Źródło Republika