Zgodnie z zapowiedzią, piloci Lufthansy rozpoczęli o północy czwarty dzień strajku. Jak poinformowały niemieckie linie, w tym dniu protest obejmie głównie pasażerskie rejsy długodystansowe i loty cargo. Dotknie około 20 tys. pasażerów.
W piątek Lufthansa musiała odwołać 790 z 1400 połączeń krótko- i średniodystansowych. Protest dotknął w tym dniu około 94 tys. pasażerów, a od środy - początku obecnej fali strajkowej - łącznie 220 tys. podróżnych.
Jak oświadczyła ekspert związku zawodowego pilotów Cockpit do spraw płacowych Ilona Ritter, o ewentualnych dalszych strajkach związek poinformuje tak jak dotąd z 24-godzinnym wyprzedzeniem. Ritter ponownie wezwała Lufthansę do poważnych rozmów w sprawie całościowego uregulowania konfliktu.
Aktualna akcja protestacyjna jest dwunastym strajkiem w ciągu roku. Cockpit walczy o zachowanie przywilejów emerytalnych.
Cockpit uzasadnia akcję strajkową między innymi tym, że w prowadzonych w ubiegłym tygodniu negocjacjach z pracodawcą nie osiągnięto żadnego postępu w spornej kwestii zasad wypłacania pilotom świadczeń przedemerytalnych. Obecnie piloci już w wieku 55 lat mogą ubiegać się o przejście na wcześniejszą emeryturę, z zachowaniem 60 proc. dotychczasowych poborów. Zarobki pilotów z największym stażem sięgają 250 tys. euro rocznie. Cockpit reprezentuje 5400 pilotów zatrudnionych w Lufthansie.
Lufthansa chce podnieść wiek uprawniający do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Młodzi piloci rozpoczynający obecnie pracę mają być całkowicie pozbawieni tych uprawnień. W związku z silną konkurencją ze strony tanich linii lotniczych oraz przewoźników z Azji, Lufthansa realizuje radykalny program oszczędnościowy rozbudowując m. in. sektor tanich linii lotniczych. Warunki proponowane pilotom w tych spółkach Lufthansy są znacznie gorsze od warunków pracy i płacy w firmie macierzystej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: