Mąż Aleksandry Reeves poinformował na Facebooku, że ciało jego żony zostało odnalezione w Baltimore. "Zarówno ja, jak i cała rodzina, jesteśmy zrozpaczeni" – napisał.
Historię tajemniczego zaginięcia Polki mieszkającej w Stanach Zjednoczonych opisuje coraz więcej amerykańskich portali informacyjnych. Wciąż nie jest jednak jasne, w jaki sposób kobieta zginęła. Policja nie informuje o szczegółach, ani nie potwierdza doniesień męża Polki.
Aleksandra Reeves mieszkała w USA od około piętnastu lat, a od dziesięciu jako analityk finansowy była zatrudniona w tej samej firmie. Bliscy podejrzewają, że w związku ze stresem i dużą ilością obowiązków służbowych mogła przechodzić załamanie nerwowe.Według męża od pewnego czasu kobieta chciała wrócić do Polski. Ostatni raz była widziana 23 maja. Około godziny 14:30 zatrzymała się na stacji benzynowej, aby zatankować auto. Około godziny później zadzwoniła do swoich bliskich.
Przez telefon miała powiedzieć, że wielce prawdopodobne, iż nigdy ich już nie zobaczy. Była roztrzęsiona. Od tamtej pory miała wyłączony telefon i nie można się było z nią skontaktować.
W internecie powstała nawet specjalna grupa. Ludzie przekazywali sobie szczątkowe informacje i próbowali szukać zaginionej. Niestety. Zwłoki kobiety zostały odnalezione 6 czerwca.
Teraz jej 37-letni mąż informuje na swoim Facebooku, że zwłoki na jakie natrafiono w zalesionej okolicy Baltimore to "ciało jego ukochanej żony".