- Putin, tylko po to, żeby mieć pretekst do ingerencji militarnej, gotów jest poświęcić swoich własnych żołnierzy i obywateli przyjeżdżających na Ukrainę - powiedział były doradca prezydenta Rosji Władymira Putina, Andriej Iłłarionow.
W wywiadzie udzielonym ukraińskiej telewizji 1+1 były doradca Putina powiedział, że: "Na Ukrainie działa kilkanaście grup rosyjskich oddziałów specjalnych".
Wymienił m.in. znane już z prowokacyjnych zachowań w Kijowie tituszki oraz tzw."turystów", którzy wieszają flagi Federacji Rosyjskiej na budynakch ukraińskiej administracji obwodowej.
- Wszystkie te grupy otrzymały rozkaz, aby - w ramach działań prowokacyjnych - zabijać rosyjskich żołnierzy i turystów przebywających na Ukrainie - wyjasnił.
Jak tłumaczył Iłłarionow Rosja wykorzystała ten sam mechanizm w Gruzji i Osetii Południowej w 2008 r. - Wówczas żołnierze rosyjskich specjalnych jednostek zastrzeliły kilku oficerów armii rosyjskiej. Potem ich ciała zostały pokazane w telewizji, by przekonać świat, że to Gruzini napadli na stojących na straży pokoju Rosjan - powiedział.