Brytyjski MSZ ma wątpliwości, czy niepodległa Szkocja będzie w stanie wynegocjować warunki akcesji do UE podobne do tych, które uzyskała będąc częścią W. Brytanii. Londyn przestrzegł Szkotów przed potencjalnymi negatywnymi skutkami usamodzielnienia.
Minister spraw zagranicznych William Hague i wiceminister finansów Danny Alexander zaprezentowali w Glasgow raport analizujący skutki potencjalnego oderwania się Szkocji od Wielkiej Brytanii. W dokumencie zawarto też międzynarodowe aspekty usamodzielnienia się Szkocji. 18 września Szkoci będą głosować w referendum nad wystąpieniem ze Zjednoczonego Królestwa bądź pozostaniem w nim.
W przemówieniu prezentującym raport Hague argumentował, że poza strukturami Zjednoczonego Królestwa Szkocja będzie mieć mniejsze możliwości obrony swych interesów na arenie międzynarodowej i nikłe szanse na wynegocjowanie korzystnych warunków akcesji do Unii Europejskiej. Hague przypomniał, że według planów szkockiego rządu służba dyplomatyczna tego państwa miałby się składać jedynie z 70-90 placówek dyplomatycznych i konsularnych wobec 267 takich placówek Zjednoczonego Królestwa.
"Szkocja byłaby w świecie krajem słabym i zależnym od sojuszy" – głosi raport. Nie byłaby reprezentowana w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, G7, G8 i G20. Nie kwalifikowałaby się do unijnego rabatu, który wywalczyła premier Margaret Thatcher (szacowanego na ok. 3 mld funtów rocznie). Musiałaby ubiegać się o przyjęcie do wielu międzynarodowych organizacji. Nie mogłaby też korzystać z rozbudowanej brytyjskiej sieci rozwoju handlu i promocji inwestycji, a własnej nie mogłaby zbudować na równie dużą skalę. Raport stwierdza, że "świat dyplomacji staje się coraz bardziej konkurencyjny" - ambasador Szkocji w Waszyngtonie byłby tylko jednym ze 179 tamtejszych przedstawicieli dyplomatycznych, podczas gdy brytyjski liczy się o wiele bardziej.
Zmiana zasad głosowania w UE, wchodząca w życie w bieżącym roku, oznacza z kolei, że głos takich państw jak Szkocja nie będzie mieć takiej wartości, jak dużych krajów UE.
Euro i Schengen są w W. Brytanii niepopularne. Szkocja liczy, że zachowa w obu kwestiach klauzulę opt-out (wyłączenia) wynegocjowaną przez Londyn, ale według dokumentu brytyjskiego resortu spraw zagranicznych negocjując te kwestie Glasgow byłoby zbyt słabe, by dyktować warunki, a przekonanie innych członków UE do swych racji nie byłoby łatwe.
Raport szczegółowo omawia korzyści płynące z bycia częścią Wielkiej Brytanii. Dzięki Londynowi Szkocja może zabezpieczać swoje interesy dotyczące m.in. produkcji whisky, energetyki czy połowu ryb.
Plan szkockiego rządu Alexa Salmonda zakłada, że Szkocja "bezboleśnie" i "od środka" zakończyłaby negocjacje z UE, zanim formalnie stałaby się niepodległym krajem w 2016 r. Salmond sądzi, że niepodległa Szkocja będzie państwem-sukcesorem, które zachowa status członka zbliżony do tego, który ma obecnie, jako część Zjednoczonego Królestwa.
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso mówił wcześniej, że w razie wystąpienia Szkocji ze Zjednoczonego Królestwa kraj ten będzie musiał od nowa ubiegać się o przyjęcie do UE.