Dwaj zawodnicy pierwszoligowej drużyny Krumkaczy Mińsk zostali wczoraj zatrzymani podczas Marszu Pokoju w Mińsku. Siarhiej Kazieka trafił następnie do szpitala z pękniętym kręgiem i urazem nerki. Piłkarze mogą stanąć przed sądem za udział w zamieszkach, choć klub zebrał zaprzeczający temu materiał dowodowy.
O zatrzymaniu Siarhieja Kazieki i Pawła Rassolski poinformował dyrektor klubu Aleh Dawidowicz. Milicja utrzymuje, że podczas wczorajszego wielotysięcznego marszu w centrum Mińska brali oni udział w ataku na radiowóz. Po godzinie 14 grupa demonstrantów próbowała udaremnić zatrzymanie jednego demonstrantów przez ludzi w cywilnych ubraniach. Podczas zajścia uszkodzony został nieoznakowany bus bez numerów rejestracyjnych, do którego wycofali się napastnicy – jak się okazało milicyjni tajniacy.
Jak przekazał adwokatowi Paweł Rassolska, wraz z Siarhiejem Kazieką znajdował się wtedy po drugiej stronie ulicy. Próbowała ich tam zatrzymać milicja, ale pokazali plecaki ze sprzętem sportowym i powiedzieli, że są zawodnikami Krumkaczy i idą na trening. Potem przepuszczono ich jeszcze przez dwa kordony wojska. Gdy podeszli do trzeciego, zostali napadnięci przez ludzi w cywilnych ubraniach, podobnych do tych z busa. Tajniacy zatrzymali ich, a następnie dotkliwie pobili.
Piłkarze trafili na komendę milicji dzielnicy Kastrycznicki Rajon. Do trzeciej w nocy był tam z nimi adwokat i jeden z założycieli drużyny Uładzisłau Majorowski. W tym czasie, w klubie zbierano nagrania i zdjęcia z zajścia, które udowadniały, że piłkarze nie brali w nim udziału. Według prawnika materiał dowodowy jest wystarczający, by milicja wypuściła zawodników bez procesu.
W środku nocy Siarhieja musiała zabrać karetka. Trafił do 4. Szpitala Miejskiego, gdzie stwierdzono u niego pęknięcie kręgu, uraz prawej nerki i urazy dolnej części pleców. To, że piłkarz został pobity, potwierdza Majorowski.
– Wyglądał źle, inaczej pogotowie by go nie zabrało. Na twarzy nie było widać śladów pobicia, ale poruszał się z trudem – powiedział działacz sportowy.
Rzeczniczka mińskiej milicji Natalla Hanusiewicz poinformowała dziś, że sportowiec został odwieziony z powrotem na komendę. Do sądu wysłano już zawiadomienie o popełnieniu przez Kaziekę i Rassolskiego wykroczenia – chodzi o udział w nielegalnej manifestacji. Są też podejrzani o napad na funkcjonariuszy milicji.
Klub zamierza bronić swoich zawodników. Decyzja o złożeniu pozwu przeciwko milicyjnym tajniakom zapadnie po otrzymaniu przez klub wyników badań Siarhieja. Pozostali zawodnicy mają też dziś zdecydować, czy zagrają najbliższy mecz z Dynamem Mińsk.
Niezależny portal TUT.by podkreśla, że ostatni mecz z Chimikiem Świetłahorsk stołeczna drużyna zagrała w koszulkach “Jesteśmy z narodem”, za co została upomniana przez Białoruską Federację Piłki Nożnej (BFF).
To jeden z wielu przypadków solidaryzowania się białoruskich drużyn z demonstrantami. Ostatnio FK Mołodeczno rozegrał mecz w koszulkach z portretem Alaksandra Kryucowa – kibica drużyny, który zmarł z niewyjaśnionych okolicznościach po zatrzymaniu przez milicję.