Drastyczne sceny agonii i męczarni zwierząt ujawnili działacze niemieckiej organizacji ochrony praw zwierząt Soko Tierschutz, którzy przez kilkanaście dni nagrywali z ukrycia filmy w jednej z niemieckich rzeźni. Pozornie sielska, wiejska rzeźnia ze Szlezwiku-Holsztyna naruszyła szereg przepisów. Po zgłoszeniu sprawy do prokuratury zdecydowano o natychmiastowym zamknięciu zakładu – opisuje „Spiegel”, który miał możliwość zapoznania się z nagraniami i dokumentami. Nagrania są „nie do zniesienia”.
To, co miało miejsce za murami rodzinnego biznesu w ciągu ostatnich kilku miesięcy, zostało sfilmowane przez aktywistów kamerami, potajemnie zainstalowanymi na terenie obiektu.
Materiał filmowy dokumentuje w sumie 16 dni uboju, od maja do lipca. „Są tam ujęcia bydła, leżącego na ziemi przez kilka minut z poderżniętymi gardłami, dopóki się nie wykrwawiły na śmierć, zwierzęta ściągane stalową linką z samochodów, ponieważ nie były w stanie samodzielnie pokonać kilku metrów do rzeźni” – opisuje „Spiegel” i podkreśla: „Nagrania wyraźnie dokumentują model biznesowy, opierający się również na zabijaniu chorych, rannych zwierząt”.
Soko Tierschutz złożyła w ubiegłym tygodniu doniesienie do prokuratury w Kilonii o podejrzeniu "znaczącego naruszenia prawa o ochronie zwierząt". „Chcemy wyrzucić z obiegu tę firmę, która bez skrupułów przedkłada swój zysk ponad dobrostan zwierząt”, mówi Friedrich Muelln, członek zarządu Soko Tierschutz.
Na nagraniach z Flintbek udokumentowano np. nieprawidłowy przebieg procesu ogłuszania bydła, ignorowanie podstawowych przepisów, mających na celu zminimalizowanie cierpień zwierząt przed śmiercią. Zwierzęta cierpiały w agonii nawet przez kilka minut. Zabijane były też zwierzęta chore, oraz takie, które nie były w stanie samodzielnie opuścić transportera.
„To, co widzimy na filmie, jest formą okrucieństwa wobec zwierząt, która jest karalna”, mówią eksperci, podkreślając że „działania takie mogą podlegać karze pozbawienia wolności do lat trzech lub grzywnie”.
Jak podkreśla „Spiegel”, urząd ds. weterynarii w Rendsburg-Eckernfoerde szybko zareagował na te doniesienia i zapowiedział niezwłoczne zamknięcie rzeźni.