Podczas, gdy w Polsce nie cichną echa głosu ekologów, sprzeciwiających się ostrzałowi dzików, który pozwoliłby na skuteczniejszą walkę z groźnym wirusem ASF, takich problemów nie ma za naszą zachodnią granicą.
Bawarskie ministerstwo ochrony środowiska poinformowało, że pięciokrotnie zwiększy premię za odstrzał dzików, aby zapobiec przeniknięciu afrykańskiego pomoru świń do tego kraju związkowego Niemiec.
Myśliwi z obwodów łowieckich graniczących z Czechami oraz Turyngią i Saksonią będą mogli otrzymać nawet 100 euro za odstrzelonego dzika.Dodatkowo - jak czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie bawarskiego ministerstwa środowiska - do lokalizowania dzików zostaną użyte drony. Zdobyte przez nie informacje będą przekazywane myśliwym, co ma ułatwić skuteczne i szybkie ograniczenie populacji tych zwierząt.
W piątek Uwe Feiler, sekretarz stanu w niemieckim ministerstwie rolnictwa oświadczył, że jego kraj jest zaniepokojony wykrytymi przypadkami ASF w Polsce niedaleko granicy z RFN.
– Z troską obserwujemy ostatnie przypadki afrykańskiego pomoru świń relatywnie blisko niemieckiej granicy. Dotychczas udawało się nam, dzięki wspólnemu wysiłkowi władz federalnych i landowych, nie dopuścić, by zaraza dostała się do Niemiec. Ale nie możemy spoczywać na laurach – czytamy w oświadczeniu Feilera, zamieszczonym na stronie internetowej resortu rolnictwa RFN.
W grudniu w Polsce zarejestrowano 55 przypadków ASF u dzików. Najbliższy - około 30 km od granicy z Niemcami. RFN jest jednym z największych w Europie eksporterów wieprzowiny. Tamtejsi hodowcy obawiają się o przyszłość swoich ferm. Choć wirus ASF nie jest groźny dla człowieka, to jego wykrycie powoduje automatyczne ograniczenia eksportowe do wielu krajów, m.in. Chin.
Żeby zapobiec przedostawaniu się zarażonych dzików do Niemiec, kraj związkowy Brandenburgia rozpoczął w grudniu stawianie na granicy z Polską - wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej - przenośnego płotu.