Argentyna prosi o pilną pożyczkę z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Powodem jest spadająca w szybkim tempie wartość miejscowej waluty i obawa, że kraj może stanąć na krawędzi bankructwa.
Władze Argentyny w maju porozumiały się z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie pożyczki o wartości 50 miliardów dolarów. Teraz jednak, wobec gwałtownie pogarszającej się sytuacji gospodarczej, Buenos Aires poprosiło o przyspieszenie wypłaty pieniędzy.
- Porozumieliśmy się z Funduszem w sprawie przyspieszenia niezbędnych środków, by zagwarantować zgodność z planowanym programem finansowym w przyszłym roku. W ten sposób chcemy wyeliminować niepewność, która się pojawiła - mówił argentyński prezydent Mauricio Macri.
Nie wiadomo na razie, jaka będzie ostateczna decyzja Funduszu, ale jego szefowa zapowiedziała już, że rozważy prośbę władz w Buenos Aires.
Głównym problemem argentyńskiej gospodarki jest spadająca wartość waluty. Od początku roku peso straciło 40 procent wartości w stosunku do dolara. Szybko rośnie też inflacja, a z kraju uciekają inwestorzy, którzy nie są pewni, czy państwo będzie mogło spłacić zaciągnięte długi. Od ubiegłorocznych wyborów nowe władze bez powodzenia próbują naprawić sytuację gospodarczą kraju. Choć Argentyna jest w finansowych kłopotach od kilkunastu lat, to obecna sytuacja wydaje się znacznie bardziej poważna niż dotychczas.
Argentyna to jedna z kilku wschodzących gospodarek świata, która przeżywa obecnie problemy. Pogarszająca się sytuacja panuje także w Turcji czy w Brazylii. Jednak to właśnie Argentyna ma teraz najwyższą inflację spośród wszystkich krajów G20.