„Jeden z brytyjskich okrętów podwodnych wyposażonych w pociski z głowicami nuklearnymi, na którego pokładzie znajdowało się 140 osób, był o krok od katastrofy z powodu awarii głębokościomierza; ta sytuacja spowodowała, że okręt zaczął schodzić na niebezpieczną głębokość” – ujawnił dziennik „The Sun”.
Jak poinformowała gazeta, liczący sobie około 30 lat okręt podwodny klasy Vanguard przygotowywał się do wypłynięcia na patrol na Atlantyku, gdy głębokościomierz przestał działać. Z tego powodu dowódcy myśleli, że jednostka utrzymywała się na tej samej głębokości, lecz w rzeczywistości schodziła coraz niżej. Wchodzenie w "strefę zagrożenia" zauważyli na drugim głębokościomierzu inżynierowie na pokładzie, którzy podnieśli alarm.
"Zadaniem inżynierów nie jest kontrolowanie głębokości okrętu podwodnego, ale (te osoby) zobaczyły, jak głęboko się znajdują i zdały sobie sprawę, że coś jest nie tak. Technicznie rzecz biorąc, okręt podwodny nadal znajdował się na głębokości, na której wiemy, że może funkcjonować, ale jeśli kiedykolwiek będzie musiał zejść tak głęboko, cała załoga zostanie postawiona w stan gotowości" – relacjonowało źródło cytowane przez "The Sun".
Wielka Brytania posiada cztery okręty podwodne klasy Vanguard; wszystkie zostały oddane do użytku w latach 90. XX wieku. W przyszłej dekadzie zostaną one zastąpione budowanymi obecnie okrętami klasy Dreadnought. W ramach odstraszania nuklearnego przynajmniej jeden brytyjski okręt wyposażony w broń jądrową stale znajduje się na morzu.
Ze względów bezpieczeństwa "The Sun" nie ujawnił, na którym z okrętów doszło do awarii, ani kiedy miała ona miejsce.