Po wybuchu skandalu w Volkswagenie szef tego niemieckiego koncernu motoryzacyjnego Martin Winterkorn oświadczył, że nie ustąpi ze stanowiska. Chodzi o manipulowanie pomiarem emisji spalin.
W opublikowanym w internecie wystąpieniu Winterkorn stwierdził: – Byłoby błędem kwestionowanie ciężkiej i uczciwej pracy 600 tys. zatrudnionych tylko dlatego, że mała grupa osób dopuściła się ciężkich wykroczeń.
– Nasza załoga nie zasłużyła na to. Dlatego prosimy, proszę o państwa zaufanie na naszej dalszej drodze – zaapelował szef Volkswagena. Zapewnił też, że sprawa zostanie jak najszybciej wyjaśniona.
Afera Volkswagena
Skandal wybuchł, gdy w USA Agencja Ochrony Środowiska (EPA) ustaliła, że oprogramowanie zainstalowane w ponad 480 tys. pojazdów Volkswagena z napędem dieslowskim uaktywnia system ograniczania emisji spalin (przestawianie silnika na szczególnie oszczędny tryb pracy) tylko na czas oficjalnych pomiarów testowych. To oznacza, że pojazdy Volkswagena z silnikami diesla zanieczyszczają powietrze o wiele bardziej, niż to dopuszczają przepisy USA.
We wtorek koncern motoryzacyjny przyznał, że problem ten dotyczy 11 milionów pojazdów z napędem diesla. Akcje koncernu spadły mocno w dół.
Volkswagen przyznał też, że zakwestionowane przez EPA oprogramowanie było instalowane w jego samochodach także poza USA. W oświadczeniu napisano, że w pojazdach z silnikiem typu EA 189 stwierdzono „rzucającą się w oczy różnicę między wartościami (emisji spalin) na stanowiskach kontrolnych a wartościami podczas rzeczywistej eksploatacji”.
Komisja śledcza
Alexander Dobrindt, minister transportu Niemiec informował, że w celu zbadania skandalu zostanie powołana komisja śledcza.
– Na czele komisji stanie sekretarz stanu w ministerstwie transportu Michael Odenwald – powiedział Dobrindt. Jeszcze w tym tygodniu członkowie komisji udadzą się na kontrolę do siedziby koncernu z Wolfsburga.