Stany położone na północnym wschodzie USA od czwartku walczą ze śnieżycami, silnym wiatrem i temperaturami poniżej minus 20 stopni C. Odnotowano już 9 ofiar zimy. Odwołano tysiące lotów, pozamykano szkoły, a mieszkańcom odradza się wychodzenie z domów.
Amerykańskie linie lotnicze jeszcze przed nadejściem śnieżyc odwołały ponad 2,3 tys. lotów, a około tysiąca kolejnych najprawdopodobniej wypadnie z planu jeszcze w piątek, zwłaszcza na lotniskach w Nowym Jorku i Bostonie.
Władze stanów Nowy Jork i New Jersey ogłosiły stan wyjątkowy i apelują do mieszkańców, by w miarę możliwości pozostali w domach. Gubernator New Jersey Chris Christie zarządził, by wszyscy pracownicy sektora publicznego, których obecność tego dnia w biurach nie jest absolutnie niezbędna, nie przychodzili do pracy. Zamknięte są stanowe sądy i urzędy, podobnie jak w stanie Massachusetts, sąsiadującym ze stanem Nowy Jork.
W Bostonie i Nowym Jorku zamknięto kilkaset szkół, a specjalne zespoły pracowników socjalnych przeszukują ulice obu miast w poszukiwaniu bezdomnych, którym grozi zamarznięcie.
W stanie Nowy Jork w nocy z czwartku na piątek zamknięto część najważniejszych autostrad, według okrojonego rozkładu kursuje też nowojorska kolejka podmiejska. Burmistrz metropolii Bill de Blasio poinformował, że na ulice wyjechało 1700 pługów śnieżnych i 450 solarek.
Panują ujemne temperatury, które w połączeniu z podmuchami mroźnego wiatru mogą dochodzić do minus 23 st. C. Według meteorologów w najbliższym czasie może zrobić się jeszcze zimniej, a temperatury spadną nawet do minus 30 st. C.
Służby meteorologiczne ostrzegają przed śnieżycami na Cape Cod, terenach przybrzeżnych na północ i południe od Bostonu oraz w niektórych częściach Maine, a także na należącej do nowojorskiej metropolii wyspie Long Island, gdzie spodziewane są 25-centymetrowe opady śniegu oraz wiatr wiejący z prędkością 72 km/godz.
Śnieżyce i związany z nimi chaos to pierwszy poważny sprawdzian dla Billa de Blasio, który urząd burmistrza objął zaledwie kilka dni temu, 1 stycznia. Media przypominają, że nowy włodarz miasta w 2010 roku krytycznie wypowiadał się o działaniach swego poprzednika Michaela Bloomberga podczas podobnego kryzysu pogodowego po świętach Bożego Narodzenia, i bacznie przyglądają się teraz jego staraniom.
Trudne warunki pogodowe panują na północnym wschodzie kraju od czwartku. Burze śnieżne przesunęły się na północny wschód ze środkowego zachodu. W częściach Chicago spowodowały one opady ponad 43 cm śniegu oraz wymusiły odwołanie setek lotów na obu tamtejszych lotniskach. Padać ma do piątku wieczorem.
Na obszarze dotkniętym złą pogodą mieszka według CNN ok. 100 mln Amerykanów, czyli jedna trzecia ludności kraju.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Nie tracą czasu! Ekipa Trumpa razem z ekipą Bidena opracowują plan osiągniecia „porozumienia” między Ukrainą i Rosją