- Ludzie chodzą do pracy, nie ma objawów paniki - komentował atmosferę na wschodzie Ukrainy, specjalny wysłannik Telewizji Republika Jan Pawlicki.
Sytuacja jest podobna jak na Krymie, wszystko pozornie funkcjonuje normalnie - mówił Pawlicki, odpowiadając na pytanie o reakcje ludzi na toczący się cały czas na terenie Ukrainy konflikt.
Dziennikarz podkreślił, że poza ochotnikami walczącymi po stronie ukraińskiej, miejscowa ludność zdaje się spokojnie czekać na wynik konfliktu, zakładając, że "najwyżej zmienią się władze". - Pozostali się nie wychylają (...) jak nie wywiesisz teraz żadnej flagi to zadyma ich ominie - komentował postawę mieszkańców objętych konfliktem terenów Pawlicki.
Wysłannik Telewizji Republika opisywała też na antenie stan infrastruktury obronnej oraz ukraińskiej armii. - Linia obrony jest bardzo rozciągnięta - komentował. - Oglądaliśmy te okopy w okolicach Mariupola, rzeczywiście jadąć widać punkty obronne (...) niektóre są obsadzone - opisywał.
Jak dodał, większość punktów obronnych jest jednak w nie najlepszym stanie. - Nawet te pokazowe okopy (które pokazywano zagranicznym dziennikarzom - przyp.red.) nie wyglądały zbyt okazale - dodał.
Dzisiejsza "wycieczka po froncie" dla zagr. mediów. W rzeczywistości: 30 km od frontu a i tak wszyscy w kamizelkach pic.twitter.com/5dpGDW8faM
— Jan Pawlicki (@Jan_Pawlicki) marzec 11, 2015