Maja Włoszczowska zajęła czwarte miejsce w wyścigu o mistrzostwo świata. Polska kolarka górska wystartowała w zawodach z pęknięta kością dłoni. Gdyby nie dublowana rywalka z Singapuru Maja mogłaby walczyć o miejsce na podium.
– To pierwsze, przynajmniej na razie. Czwarte miejsce jest przykre. W Australii czułam się świetnie, na treningach wszystko wyglądało obiecująco. Jedynym problemem było to, że przez kilka dni bardzo źle spałam. Budziłam się, nie mogłam zasnąć. Mimo to myślałam, że powalczę o medal, a może nawet o tęczową koszulkę. Ta ostatnia była poza zasięgiem, ale na podium można się było załapać. Niestety, nie wyszedł mi start. Trasa była wąska, pełna długich podjazdów, a na nich bardzo ciężko jest wyprzedzać kolejne rywalki. Na pierwszej rundzie próbowałam się mozolnie przebijać do przodu, ale nie było to łatwe. A na czwartej, gdy byłam już wyżej wjechałam w zawodniczkę z Singapuru, której nie powinno już być na trasie – mówiła Włoszczowska w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
– Nie miałam za bardzo szans, by ją wyminąć, brakowało drogi ucieczki, więc po chwili leżałem obok niej. To niedoświadczona zawodniczka, prawdopodobnie po raz pierwszy startowała w takiej imprezie i stąd jej błędy. Do tego w tej sytuacji skrzywiła mi się klamka przedniego hamulca, więc później musiałam zatrzymać się w strefie technicznej. Ruszyłam dalej z dwiema rywalkami, które były po defekcie, ale Francuzka Pauline Ferrand-Prevot była w świetnej dyspozycji. Okazała się za mocna i ona wywalczyła brąz – komentowała Polka.
– Przez cały sezon ciężko się przygotowywałam. Latałam po świecie, pakowałam się w kolejne samoloty, zdobywałam czołowe miejsca. I teraz, w najważniejszym starcie, to wszystko nie smakuje tak, jak by mogło”. Ale pociesza mnie myśl, że jestem jedyną zawodniczką w czołówce, która od dawna utrzymuje równą formę. Tylko ja wywalczyłam medal igrzysk olimpijskich w Rio, a tutaj w wyścigu znalazłam się w ścisłej czołówce – dodaje.
– Byłam zaskoczona tym, jak szybko doszłam do pełnej sprawności. Nie odczuwałam żadnych problemów, a trasę pokonywałam dobrze technicznie. Choć, gdyby nie ta kontuzja, miałabym lepsze obycie z trasą, a to mogło zaprocentować – podkreśliła Włoszczowska.