Meksykanie pokonali reprezentację Chorwacji 1–3, co dało im awans do 1/8 finału. Do czasu strzelenia pierwszego gola oglądaliśmy bardzo wyrównane widowisko. Jednak z każdą kolejną bramką organizacja bałkańskiego zespołu rozsypywała się coraz bardziej. Zdołał on odpowiedzieć dwoma trafieniami: honorowym i niehonorowym.
Meksyk zdecydował się w tym meczu na oddanie inicjatywy przeciwnikowi, dlatego przez długie okresy w pierwszej połowie Luka Modrić próbował z kolegami konstruować atak pozycyjny, który jednak zupełnie nie przynosił pożądanego rezultatu. Nie znaczy to, ze Zieloni ograniczali się wyłącznie do kontrataków.
Elementy pressingu ze strony obu zespołów wymuszały niedokładność w rozegraniu oraz potrzebę wycofywania piłki do stoperów i bramkarza. Na skutek tego tak naprawdę nie obserwowaliśmy wielu sytuacji strzeleckich.
W 9. minucie żółtą kartką ukarany został Ivan Rakitić, który nieprzepisowo przerwał kontrę Chorwatów. Warto o tym wspomnieć, ponieważ kontra rozpoczęła się od rzutu wolnego wykonywanego przez Meksykanów. Dośrodkowanie zostało zablokowane książkowym wręcz zagraniem ręką przez stojącego w murze Ivicę Olicia. Arbiter z Uzbekistanu, Ravshan Irmatow nie dostrzegł jednak przewinienia i pozwolił na wspomnianą wyżej kontrę.
W 16. minucie Hector Herrera uderzył silnie futbolówkę zza pola karnego, ale ta trafiła w poprzeczkę. Trzy minuty później Oribe Peralta skorzystał ze znakomitego prostopadłego podania, jednak pomylił się przy wślizgu, który miał być jednocześnie strzałem.
Do przerwy było zatem 0–0. W drugiej połowie wynik – i co gorsza obraz gry – nie uległ zmianie. Trudno było dostrzec huraganowych ataków ze strony Chorwatów, którym przecież bardziej zależało na objęciu prowadzenia w spotkaniu.
Być może właśnie ten spokój i cierpliwość ich zgubiły. W 72. minucie mogliśmy bowiem wreszcie zobaczyć bramkę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej w polu karnym bałkańskiej reprezentacji wyskoczył kapitan Meksykanów, Rafael Marquez. Świetnym uderzeniem głową były gracz FC Barcelony nie dał szans Stipe Pletikosie.
Po straconej bramce Chorwaci nie mieli już na co czekać i musieli się bardziej otworzyć. Meksyk jednak okazał się bezlitosny. Już trzy minuty później wynik podwyższył Andres Guardado po koronkowej kontrze przeprowadzonej przez Javiego Hernandeza – który zastąpił po godzinie gry Giovaniego Dos Santosa – oraz Peraltę.
W 78. minucie wprowadzony do gry w drugiej połowie Ante Rebić minął kilku rywali na małej przestrzeni, wbiegł w pole karne i strzelił obok meksykańskiego bramkarza, Guillermo Ochoy, jednak piłka nie wpadła do bramki, gdyż piłkę sprzed linii wybił Hector Moreno.
Mylił się ten, kto sądził, że to był już koniec strzelania na Arena Pernambuco w Recife. W 82. minucie kolejny gol dla Meksyku padł po rzucie rożnym. Do dośrodkowania ponownie najwyżej wyskoczył Marquez, ale tym razem przedłużył on piłkę na długi słupek, a tam czyhał już Hernandez, który z najbliższej odległości nie pomylił się.
Kiedy wydawało się, że Chorwacja jest już na kolanach i nic w meczu się już nie wydarzy, na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Rakitić zagrał w polu karnym Zielonych piętką do Ivana Perisicia a ten pewnym strzałem z lewej nogi pokonał Ochoę.
Mimo bramki honorowej Chorwaci musieli odreagować także mniej sportowo. W 89. minucie okazało się, że mecz kończyć będą w dziesięciu, ponieważ brutalnie w nogi Carlosa Penii wbiegł Ante Rebić. Sędzia nie miał wątpliwości i pokazał chorwackiemu napastnikowi czerwoną kartkę.
Biorąc pod uwagę wynik z drugiego meczu trzeciej kolejki grupy A, w którym Brazylia pokonała Kamerun 1–4, warto przypomnieć sobie dwie nieuznane Meksykowi bramki z ich pierwszego meczu na obecnych Mistrzostwach Świata. Gdyby do tego doliczyć nieodgwizdane, lecz oczywiste zagranie w polu karnym ręką Darijo Srny z 64. minuty dzisiejszego spotkania, można powiedzieć, że błędy sędziowskie na niekorzyść Meksyku, pozbawiły drużynę Miguela Herrery pierwszego miejsca w grupie.
Ostatecznie Meksyk wychodzi bowiem z grupy na drugim miejscu, co oznacza, że w 1/8 finału zmierzy się on z reprezentacją Holandii, która z kompletem punktów wygrała swoją własną grupę.