Pomimo braku swojej największej gwiazdy – Stephena Curry\'ego, który pauzuje ze względu na kontuzję kostki, Golden State Warriors i tak poradzili sobie we własnej hali w drugim meczu pierwszej rundy play off z Huston Rockets. W pozostałych spotkaniach tej nocy triumfowali Toronto Raptors i Dallas Mavericks.
Koszykarzom z Huston nie udało się wykorzystać absencji Curry'ego by doprowadzić do remisu w rywalizacji z najlepszym zespołem sezonu zasadniczego. W roli lidera Warriors wystąpił tym razem Klay Thompson, który rzucił 34 punkty. Mocno wspierał go także wchodzący z ławki Andre Iguodala trafiając siedem z dziesięciu rzutów z gry co dało mu 18 „oczek”. Gospodarze przez większość spotkania utrzymywali kilkupunktową przewagę. W czwartej kwarcie zwiększyli ją do różnicy dwucyfrowej i w końcu wszystko na co było stać Rakiety to zmniejszenie rozmiarów porażki. Ostatecznie przegrali 106:115. Wśród pokonanych najlepiej punktował James Harden – 28. Warriors prowadzą już 2:0 w rywalizacji z Rockets.
Czego nie udało się dokonać drużynie z Huston udało się Dallas Mavericks, którzy dzięki wyjazdowej wygranej doprowadzili do remisu w serii z Oklahoma City Thunder. Dramatycznie było zwłaszcza w końcówce tego spotkania. Kiedy Kevin Durant nie trafił rzutu za trzy punkty, a goście po kontrze i trafieniu Wesleya Matthewsa wyszli na prowadzenie 85:81 na 14 sekund przed końcem wydawało się, że nic już nie jest w stanie im zagrozić. W następnej akcji Durant, który do tej pory trafił jedną trójkę na dziesięć prób, tym razem znalazł drogę do kosza z dystansu i zmniejszył przewagę do jednego punktu. Po tym jak w odpowiedzi Felton nie trafił dwóch wolnych przed gospodarzami otworzyła się szansa. Cała hala już rozpoczęła świętowania kiedy w ostatniej akcji równo z syreną trafił Adams, jednak jak ustalili sędziowie na podstawie powtórek rzut miał miejsce już po sygnale kończącym spotkanie i nie został uznany. Zatem wynik 85:84 dla Mavericks się nie zmienił i w tej rywalizacji mamy remis po jeden.
Podobnie jest w serii pomiędzy Toronto Raptors, a Indiana Pacers. Kanadyjskiej drużynie udało się zrewanżować za porażkę w pierwszym meczu na własnym parkiecie. Tym razem wygrali 98:87, a poprowadził ich do tego zwycięstwa litewski center Jonas Valanciunas zdobywając 23 punkty i zbierając 15 piłek z tablicy. Dziewięć asyst i 18 „oczek” dołożył Kyle Lowry. Drużynie gości nie pomogło natomiast 28 punktów Paula George'a. Przed dwoma spotkaniami w Indianapolis mamy zatem remis 1:1.