Po wczorajszym zwycięstwie nad wielkim PSG, dziś Mistrzów Polski czekał historyczny mecz finałowy Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. W wielkim finale z MKB Veszprem nie brakowało emocji, pięknych akcji i horroru do samego końca. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa ostatecznie zwyciężyli po serii rzutów karnych 39:38 i sięgnęli po wyśniony puchar Ligi Mistrzów.
Początek spotkania zupełnie różnił się od tego wczorajszego. Kielczanie wyszli jakby trochę wystraszeni. Kielczanom praktycznie nic nie wychodziło, co z zimną krwią wykorzystywali ich rywale. Pierwszą bramkę Mistrzowie Polski zdobyli dopiero w szóstej minucie spotkania. Gdy pod koniec pierwszej połowie Vive Kielce doskoczyło do rywali i ich strata wynosiła tylko jedną bramkę. Jednak Mistrzowie Węgier odpowiedzieli celnymi trafieniami i ostatecznie do przerwy Veszprem prowadziło 17:13.
W drugiej połowie Węgrzy nie zwalniali tempa. Na kole szalał Andreas Nilsson, poza tym Polacy nadal nie potrafili znaleźć sposobu na Palmarssona. Do tego faworyt dołożył fantastyczną grę w obronie. Kielczanie nie zamierzali się jednak poddawać. Wpierw przegrywali 28:19, po kilku minutach zmniejszyli stratę do 23:28, by ostatecznie po prawdziwym horrorze doprowadzić do remisu 28:28 i tym samym odrobić 9. bramek straty na kilka minut przed końcem meczu. Węgrzy mogli "zabić" nadzieję Vive, ale zepsuli swój atak. Polacy stanęli przed ogromną szansą i nie zmarnowali jej. Trzy sekundy przed końcem do dogrywki doprowadził fenomenalnym rzutem Krzysztof Lijewski.
Również po dogrywce wciąż widniał remis. Dodatkowy czas gry zakończył się remisem 35:35. Wszystko miało rozstrzygnąć się w dogrywce. W serii rzutów karnych lepsi okazali się Mistrzowie Polski wygrywając 4:3 i ostatecznie całe spotkanie 39:38.
Spełnił się sen! Takiego finału Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych jeszcze nie było. Emocje sięgnęły zenitu i szybko nie opadną. Vive Tauron Kielce pokazało wielkie serce do gry. Dla Mistrzów Polski jest to pierwsze takie trofeum w historii klubu.