Pogromcy naszej reprezentacji, Norwegowie, w swoim kolejnym meczu grali z Macedończykami. Po zwycięstwie z Polską wszyscy byli już niemal pewni że Skandynawowie pewnie wywalczą awans do półfinału. Zwycięstwo we wczorajszym meczu miało być tego potwierdzeniem. Sensacyjnie Norwegowie ledwo wywalczyli remis 31:31 (13:17) i skomplikowali swoja sytuacje w grupie.
Od początku spotkania gra nie układała się Norwegom, którzy mieli spore trudności z rywalami. W ekipie z Bałkanów brylował Kiryl Lazarov. Defensywa Norwegii nie była wstanie powstrzymać najlepszego zawodnika rywali który raz po raz zdobywał bramki. Nie pomogła nawet zmiana bramkarza w zespole Christiana Berge. Norwescy kibice liczyli że ich zawodnicy złapią odpowiedni rytm gry tak jak to było w meczu z Polakami. Jednak w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Macedończycy grali jak natchnieni i wygrali pierwszą odsłonę aż 17:13.
Druga połowa to prawdziwa wymiana ciosów z obu stron. Norwegowie uszczelnili defensywę oraz poprawili skuteczność w ataku. Macedończycy jednak nie zamierzali się poddawać i cały czas dzielnie walczyli o zwycięstwo w meczu prowadząc w pewnej chwili 24:19. ,,Wikingowie” od tego momentu wrzucili szósty bieg i pokazali prawdziwy hart ducha. Na siedem minut przed końcem meczu doprowadzili do remisu 28:28. Ostatecznie emocjonujący mecz zakończył się remisem 31:31.
Po tym remisie, Norwegowie nie są jeszcze pewni awansu do najlepszej czwórki turnieju. Skandynawowie w ostatnim meczu z Francją muszą wywalczyć przynajmniej remis. Porażka z obrońcami tytułu może ich przekreślić z udziału w półfinale rozgrywek.