Mało kto przewidziałby scenariusz dzisiejszego spotkania piłkarskiej Ekstraklasy przy Łazienkowskiej, w którym warszawska Legia podejmowała ostatni w tabeli Ruch Chorzów. Do przerwy goście prowadzili już 0:2, a ostatecznie wynik spotkania po golach w drugiej połowie Niezgody dla Ruchu i Radovicia dla Legii ustalił się na 1:3.
Na początku spotkania Legii Warszawa z Ruchem Chorzów to mistrzowie Polski dominowali na boisku, jednak ich dominację zatrzymała w 14. minucie bramka dla Chorzowa. Efektownym strzałem z rzutu wolnego wykonywanego z okolicy 20 metra od bramki Legii popisał się Patryk Lipski i piłka przelatując ponad murem trafiła niemal wprost w okienko bramki pilnowanej przez Arkadiusza Malarza.
Legia po stracie bramki nieco zwolniła tempo, a Ruch jeszcze przed przerwą podwyższył wynik spotkania na 0:2. Tym razem imponującym strzałem z dystansu na listę strzelców wpisał się Maciej Urbańczyk.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił – Legia szukała akcji, jednak nie miała skutecznego pomysłu, jak pokonać bramkarza Ruchu. Tymczasem ostatni w tabeli Ruch w 51. minucie dokłada trzecią bramkę, której autorem był wypożyczony do Chorzowa z Łazienkowskiej Jarosław Niezgoda.
Legia wciąż nie potrafiła strzelić bramki, nawet mimo osłabienia gości – od 76. minuty Ruch grał w dziesiątkę, gdy czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie zobaczył Adam Pazio. Honorowego gola dla Legii strzelił w 84. minucie Miroslav Radović, ustalając wynik spotkania na 1:3.
Rezultat spotkania nie wpłynął jednak znacząco na zmianę w tabeli. Legia mimo porażki utrzymała trzecie miejsce, a Ruch przesunął się o jedno oczko w górę, mając punkt przewagi nad ostatnim w tej chwili Górnikiem Łęczna.