Piłkarze Realu Madryt doznali drugiej porażki w ciągu czterech dni, tym razem w 1/8 finału Pucharu Hiszpanii z lokalnym rywalem Atletico 0:2. W zespole zwycięzców wystąpił sprowadzony niedawno Fernando Torres. Rewanż 15 stycznia na Santiago Bernabeu.
Dla Realu, który w grudniu został w Maroku klubowym mistrzem świata, 2015 rok zaczął się bardzo źle. W niedzielę "Królewscy" ulegli na wyjeździe Valencii 1:2 w 17. kolejce hiszpańskiej ekstraklasy. To oznaczało koniec wspaniałej serii - wcześniej drużyna z Madrytu odniosła 22 zwycięstwa z rzędu, licząc wszystkie rozgrywki.
W środę kibice drużyny Carlo Ancelottiego musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę, tym razem ich ulubieńcy przegrali 0:2 na stadionie Atletico Madryt.
Wieczorne spotkanie określano mianem rewanżu za majowy finał Ligi Mistrzów (Real zwyciężył wówczas po dogrywce 4:1) i ubiegły sezon w hiszpańskiej ekstraklasie, gdy mistrzowski tytuł zdobyło Atletico.
Emocji było tym więcej, że w drużynie gospodarzy ponownie wystąpił wychowanek tego klubu Fernando Torres, który ostatnie lata spędził w Chelsea Londyn i na wypożyczeniu w Milanie. W środę pojawił się w podstawowym składzie Atletico, zagrał niespełna godzinę.
30-letni napastnik na razie nie zachwycił, ale jego koledzy strzelili dwa gole, oba po przerwie. W 58. minucie prowadzenie mistrzom Hiszpanii zapewnił Raul Garcia, który wykorzystał rzut karny po przewinieniu Sergio Ramosa.
Osiemnaście minut później wynik na 2:0 ustalił Urugwajczyk Jose Gimenez. Piłkarz, który 20 stycznia skończy 20 lat, popisał się efektownym strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Real zagrał poniżej oczekiwań. W ekipie "Królewskich" zabrakło bramkarza Ikera Casillasa, natomiast Cristiano Ronaldo wszedł na boisko dopiero w 63. minucie.
Rewanż odbędzie się w przyszły czwartek. Lepszy z tej pary może trafić w ćwierćfinale na Barcelonę. Kataloński zespół w pierwszym meczu 1/8 finału zmierzy się w czwartek z Elche.