Z powodu restrykcji związanych pandemią druga kolejka PGE Ekstraligi odbyła się bez udziału widzów. Wejścia na stadiony odmówiono także wielu dziennikarzom. Jak jednak poinformował portal Interia, miłośnikom czarnego sportu nie brak pomysłowości. Zamiast oglądać zawody na telewizorach postanowili skorzystać z… podnośników koszowych.
Portal przypomina, że już podczas poprzedniego sezonu świat obiegły zdjęcia sektora podnośników koszowych górującego nad stadionem w Lublinie. Dziesiątki kibiców oglądały spotkania Motoru z wysokości kilkudziesięciu metrów. Zagraniczne media szeroko komentowały kreatywność Polaków, a komentatorzy stacji nsport+ - Tomasz Dryła i Mirosław Jabłoński — postanowili na własnej skórze sprawdzić komfort obserwowania zawodów z tej perspektywy i skomentowali z podnośnika jeden z ekstraligowych meczów.
Wysięgników nie zabrakło praktycznie na żadnym spotkaniu minionego weekendu. Wydają się już one integralną częścią żużlowych zawodów na równi z roszeniem toru czy charakterystycznym zapachem. Kto wie, być może zostaną z nami również po wygaśnięciu pandemii.
Kilkadziesiąt metrów nad ziemią przy wietrze i temperaturze bliskiej zera
Szczególnie ciekawe doznania mieli z pewnością ci kibice, którzy zostali podniesieni nad stadionem w Ostrowie Wielkopolskim podczas przerwanego meczu z Aforti Startem Gniezno. Termometry wskazywały 3 stopnie Celsjusza, padał deszcz i wiał porywisty wiatr, a oni obserwowali z lotu ptaka przechadzki po torze sztabu szkoleniowego gospodarzy.
Kiedy kibice będą mogli obserwować żużlowe zawody z wysokości trybun? Tego na razie nikt nie jest w stanie stwierdzić. Póki co narasta jednak irytacja fanów czarnego sportu. „Dlaczego my musimy bawić się w jakieś podnośniki, a kilka kilometrów dalej w tym samym czasie odbywa się na Jasnej Górze zlot prawie 10 tysięcy motocyklistów i nikt nie robi im żadnych problemów?” - pytają po spotkaniu z Fogo Unią Leszno kibice Eltrox Włókniarza Częstochowa.