Najtrudniejszy, najbardziej dziki, najbardziej brudny i najbardziej piaszczysty – tak jest określany słynny Rajd Dakar przez kierowców, którzy odważyli się wziąć w nim udział. Już na początku stycznia rozpocznie się 43. edycja tego fascynującego wydarzenia. Na starcie zamelduje się czternastu sportowców z Polski. Z powodu pandemii rywalizacja odbywać się będzie w specjalnym reżimie sanitarnym.
Wszystko zaczęło się w 1977 roku, gdy francuski motocyklista Thierry Sabine zgubił się na Saharze podczas rajdu z Abidżanu do Nicei. Pędząc przez piaszczystą pustynię, stwierdził, że nie ma lepszego miejsca do rywalizacji i sprawdzenia motorowych umiejętności. Postanowił przekuć swoją wizję w rzeczywistość.
26 grudnia 1978 roku 182 zawodników stanęło na starcie w Paryżu, a następnie pomknęło w kierunku Dakaru. Tylko 74 z nich przetrwało dziesięć tysięcy kilometrów szalenie trudnych tras i dojechało do mety w Senegalu. Tak narodził się rajd, który dziś jest zdecydowanie najsłynniejszą imprezą motorową na świecie. Początkowo rywalizowali ze sobą tylko amatorzy, ale wizerunek wydarzenia i wyzwanie, z jakim wiązał się start, przyciągały coraz bardziej znamienitych sportowców. Nieodłącznym elementem tego wyścigu jest ogromne niebezpieczeństwo. Do 2020 roku w Rajdzie Dakar życie straciło 30 zawodników, a wypadki zdarzały się też niejednokrotnie osobom śledzącym wyścig na żywo. Sam twórca imprezy Thierry Sabine zginął podczas rajdu w wypadku helikoptera.
Edycja numer 43
Przyszłoroczny Rajd Dakar po raz drugi odbędzie się w Arabii Saudyjskiej. Rozpocznie się 3 stycznia w Dżuddzie i w tym samym mieście zakończy 15 stycznia. Trasa podzielona jest na odbywający się dzień przed początkiem imprezy prolog i 12 etapów, a łącznie liczy 7646 km, w tym 4767 odcinków specjalnych. Pod koniec listopada dyrektor Rajdu David Castera podczas internetowej konferencji zapewnił, że zdecydowana większość odcinków jest nowa, chociaż powtarza się kilka miejsc biwakowych z poprzedniej edycji. Dzień przerwy wyznaczono na 9 stycznia w mieście Ha'il w Arabii Saudyjskiej. Później uczestnicy wyruszą na najbardziej wymagający etap maratoński. Wówczas trasa będzie bardziej techniczna i nieco wolniejsza. Właśnie na zbyt szybkie odcinki zwracało uwagę wielu uczestników edycji 2020, podczas której zginęło dwóch motocyklistów.
Na liście startowej jest 321 różnego rodzaju pojazdów i 555 osób. Oprócz 108 motocykli, 21 quadów, 124 samochodów osobowych i UTV oraz 42 ciężarówek, 26 maszyn zostało zgłoszonych w nowej kategorii „Dakar Classic”, otwartej dla samochodów osobowych i ciężarowych wyprodukowanych przed 2000 rokiem.
Orlen Team gotowy na rajd
Od wielu lat Polski Koncern Naftowy ORLEN wspiera zawodników startujących w Rajdzie Dakar. Charakterystycznego czerwonego orła można było dostrzec na niejednym pojeździe. Nie inaczej będzie też w nadchodzącej edycji. W barwach ORLEN Team pojadą dwa samochody, dwa motocykle i quad. Samochodami pojadą Jakub Przygoński z niemieckim pilotem Timo Gottschalkiem oraz Czesi: Martin Prokop i Viktor Chytka. Motocyklami będą się ścigać Maciej Giemza i Adam Tomiczek, a z kolei quadem Kamil Wiśniewski. 17 grudnia odbyła się wirtualna konferencja, na której sportowcy przedstawili swoje plany dotyczące wyścigu, a także opowiedzieli o przygotowaniach. – W tym roku nie mieliśmy okazji ścigać się na pustyni, ale gdy tylko obostrzenia związane z COVID-19 były luźniejsze, szukałem rajdów, by startować co weekend. Po udanym Dakarze 2020 szukałem wyzwań. Na każdym rajdzie czułem głód ścigania i cieszyłem się każdym kilometrem – mówił utytułowany polski motocyklista Maciej Giemza. – Po ostatnim Dakarze postanowiłem sobie, że przed kolejnym startem spędzę więcej czasu na pustyni. Udało mi się pojechać do Dubaju, gdzie spędziłem 20 dni z czołowymi zawodnikami. Zrealizowałem założony plan i wzrosła moja pewność na pustyni – dodał. Sportowiec odniósł się też do zmian w przepisach, które zakładają, że książki drogowe zawodnicy będą otrzymywać przed samym startem. – Otrzymywanie książki drogowej przed startem nie jest dla mnie dużym utrudnieniem. Czołowe zespoły do tej pory korzystały z pomocy osób, które przygotowywały mapy dzień wcześniej. Teraz będzie bardziej sprawiedliwie. Dodatkowo będziemy mieli więcej czasu na odpoczynek. Tak dwie godziny musieliśmy przeznaczyć na analizę map – wyjaśnił.
Nasz reprezentant zdradził też, jak epidemia koronawirusa wpłynęła na treningi przez startem w Rajdzie Dakar. – W tym roku jedziemy z polskim zespołem. Wszyscy członkowie są Polakami. Przeprowadziłem z nimi rozmowę i poprosiłem, by izolowali się na miesiąc przed rajdem. Chcę, by unikali kontaktu z otoczeniem, którego nie są pewni. Ja sam spędzę święta jedynie z narzeczoną. Sytuacja zmusiła nas do takich działań. To racjonalne kroki. Złapanie infekcji przed samym Dakarem to spore ryzyko, ale jesteśmy przygotowani. Mamy dodatkowe obostrzenia, więc nie powinno być problemów – powiedział Maciej Giemza. Wyjawił też, co mu przeszkadzało w poprzednich startach w Rajdzie Dakar i jak rozwiązał ten problem. – Będę miał podgrzewaną bieliznę termoaktywną, podgrzewaną kurtkę i rękawiczki. Mam nadzieję, że już nie będę tak marzł na dojazdówkach jak ostatnio – mówił.
Kuba Przygoński atakuje od razu
We wspomnianej konferencji udział wziął też jeden z najsłynniejszych polskich kierowców rajdowych Jakub Przygoński. – Jesteśmy dobrze przygotowani. To był trudny rok, ale do maksimum wykorzystałem wszystkie możliwości. Starałem się jak najwięcej czasu spędzić w aucie. Tylko to pozwala być szybszym. Zdobyłem trzy mistrzowskie tytuły: w rajdach terenowych, w drifcie i wicemistrzostwo w rallycrossie. To był bardzo udany sezon i sprawił, że jesteśmy dużo mocniejsi przed Dakarem – mówił podczas transmisji Przygoński. Zdradził też, jakim samochodem będzie się ścigał w tym roku. – Do dyspozycji będziemy mieli najnowszą Toyotę Hilux, która powstała w RPA. To fabryczny pojazd, który ma wszystko, czego potrzebujemy, by walczyć o zwycięstwo. Mamy potężną broń wyposażoną w pięciolitrowy silnik V8. Prowadzi się jak lekka rajdówka. Mamy czym jechać i damy z siebie wszystko – wyjaśnił sportowiec. – Planujemy jechać najszybciej, jak potrafimy. Zawody, które zakończyliśmy niedawno, otworzyły nam oczy. Jesteśmy gotowi do ataku od pierwszego odcinka. To długi rajd, ale w czołówce nie ma miejsca na straty. Od pierwszego kilometra trzeba dać z siebie wszystko – powiedział Przygoński, jednocześnie dziękując PKN ORLEN za wsparcie „w tym trudnym roku”.
Quady potężniejsze niż w poprzednich latach
Od 2009 roku w Rajdzie Dakar istnieje kategoria „quady” i Polacy mają w niej spore osiągnięcia. Przypomnijmy, że to nasz rodak Rafał Sonik dokonał historycznego zwycięstwa, kiedy w 2015 roku w tej grupie jechał Yamahą Raptor 700.
W nadchodzącej edycji wyścigu zawodnicy będą mogli wsiąść na mocniejsze maszyny niż w poprzednich latach, a na konferencji ORLEN Teamu opowiedział o tym nasz reprezentant Kamil Wiśniewski. – Udało się przekonać organizatorów, by quady z napędem 4×4 miały większą pojemność silnika. Do tej pory było to 700 ccm. Teraz maksymalna pojemność wynosi 1000 ccm. To daje 12–15 koni więcej, co sprawia, że quad będzie dużo szybszy. Dzięki wsparciu PKN ORLEN udało mi się zmodyfikować moją maszynę. Ma lepsze zawieszenie, felgi i opony. Mam nadzieję, że da to efekty – mówił Wiśniewski. – Gdy kończy się jeden Dakar, mam tydzień odpoczynku i rozpoczynam przygotowania do kolejnego. Nie da się zbudować formy w 2–3 miesiące. Potrzebna jest systematyczna praca przez cały rok. Mam nadzieję, że zaowocuje to na rajdzie – zaznaczył.
Samo dojechanie do mety jest sukcesem
Rajd Dakar to niebezpieczna impreza sportowa. Nie ma edycji bez poturbowań, ran i porozbijanych pojazdów. Taka historia spotkała w 2020 roku jednego z polskich motocyklistów Adama Tomiczka. Po poważnym upadku musiał się on wycofać z dalszego wyścigu. Na konferencji zdradził, w jakiej jest obecnie kondycji po tamtym wypadku. – Po kontuzji nie ma już śladu. Wszystko udało się wyleczyć i przygotowania do startu przebiegły bardzo dobrze. Mogłem przetestować motocykl. W tym roku celem jest dojechanie do mety – powiedział sportowiec. Dodał też, że „cały wrzesień i październik spędził za granicą, gdzie jeździł z książką drogową”. – Na Rajdzie Andaluzji pojawiła się cała czołówka i zdobyłem dziesiąte miejsce. To dobry prognostyk przed Dakarem. Podczas ostatniej edycji imprezy chciałem bardzo szybko rozpocząć, może za szybko, i miałem kraksę na czwartym etapie. W tym roku pierwszy tydzień chcę przejechać taktycznie, a w drugim będę walczył o miejsca – dodał.
Wyimki:
Trasa podzielona jest na prolog i 12 etapów, a łącznie liczy 7646 km, w tym 4767 odcinków specjalnych.
Jesteśmy gotowi do ataku od pierwszego odcinka. To długi rajd, ale w czołówce nie ma miejsca na straty.