Początek pierwszych rywalizacji skoczków narciarskich już w sobotę w Wiśle. Tymczasem austriacki skoczek narciarski Stefan Kraft zapowiada gotowość do zdobycia trzeciej w karierze Kryształowej Kuli. Skoczek nie miał jednak łatwych przygotowań do sezonu 2020/2021. Walczył z bólem pleców, ale jego ambicje nadal sięgają wysoko.
- Pierwsze zawody są zawsze dużą niewiadomą. Tym bardziej, gdy przygotowania do nich nie przebiegały tak, jak człowiek sobie tego życzył. Cel się jednak nie zmienił. Nadal chcę być jednym z najlepszych skoczków sezonu. A w najważniejszych imprezach chcę walczyć o zwycięstwo - zapowiedział jeden z najlepszych zawodników ostatnich lat.
W okresie przygotowawczym Kraft musiał wiele zmienić w swoich przygotowaniach:
- Powodem były wracające problemy z kręgosłupem. Okazało się, że dochodzi do dużych napięć mięśniowych i musieliśmy parę rzeczy poprawić, z niektórych zrezygnować, inne wprowadzić. Niestety w całym okresie przygotowawczym oddałem jakieś 300 skoków mniej, dużo słabiej ćwiczyłem też na siłowni - przyznał.
Dodał jednak, że na razie jest szczęśliwy z tego, co udało się wypracować.
Kraft obawia się jedynie o swoją dyspozycję pod koniec seznu - w lutym i marcu.
- Bo właśnie wtedy mogą wyjść braki siłowe - zauważył.
W ostatnich sześciu sezonach austriacki skoczek nigdy nie spadł poniżej szóstego miejsca w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata.
Warto dodać, że do obecnego sezonu Kraft przygotowywał się pod okiem nowego szkoleniowca. Kadrę przejął Andreas Widhoelzl, ale to nie jest nowa twarz w austriackim sztabie. Był on wcześniej asystentem u Aleksandra Pointnera i Heinza Kuttina.
- To jest osoba, która bardzo dobrze potrafi zjednać drużynę. Jesteśmy jednym teamem i wszyscy jesteśmy tak samo traktowani. Poza tym, na treningach panuje doskonała atmosfera, jest wiele śmiechu i zabawy. A co najważniejsze - Andreas świetnie się zna na tym, co robi. Nie unika dyskusji, dzięki temu wytwarza się duża nić porozumienia - powiedział Kraft.
Pierwsze zawody Pucharu Świata odbędą się w ten weekend w Wiśle-Malince.