Ostre słowa Małysza po konkursie w Pjongczangu: To nie był sport
Zawody odbywały się przy mocno wiejącym wietrze i przenikliwym zimnie. Trwały ponad 3,5 godziny. Po pierwszej serii loteryjnych zawodów prowadził Hula przed Stochem. – Taki konkurs nie powinien się odbyć – powiedział po zawodach Adam Małysz.
Kamil Stoch zajął czwarte miejsce, a Stefan Hula był piąty w olimpijskim konkursie skoków narciarskich w Pjongczangu na normalnej skoczni. Zwyciężył piąty po pierwszej serii Niemiec Andreas Wellinger.
"Dalej nie wierzę, że tak się stało. Chłopaki skakali dobrze, ale Dawida Kubackiego „wycięły” warunki. W finale było widać, że wiatr słabnie i gdy zobaczyłem, że Stefanowi odjęli piętnaście punktów za belkę i wiatr... ja w to nie wierzyłem. Cały czas słyszałem przez radio, jak trenerzy mówili o słabych warunkach. Później kolega z jednej z firm pytał mnie, jak to możliwe, że ci ostatni dostali prawie takie same punkty. To niemożliwe, bo ciągle coś się zmieniało. Jest rozczarowanie, bo chłopaki prowadzili z dużą przewagą. Konkurs jednak musi się skończyć. Tyle tylko, że moim zdaniem to nie był sport, a loteria, jakiej w tym roku jeszcze nie było. Taki konkurs nie powinien się odbyć. Mamy kilka dni przerwy, więc był czas, aby przenieść te zawody. Tylko nie my decydujemy. Trzeba zacisnąć zęby i pokazać siłę na dużym obiekcie" - komentował Adam Małysz.
– Jestem bardzo zły, bo wiem, że to nie była sportowa walka. Czwarte i piąte to najgorsze miejsca - dodał.
Po drugim skoku Huli wszyscy byli pewni, że będzie na podium.
– Ja też tak myślałem! Gdy zobaczyłem te odjęte punkty, byłem w szoku! Trenerzy mówili, że na dole skoczni jest źle. Szkoda, bo Stefanowi ten medal się należał za cierpliwość i walkę. Wiem, że zaraz zrobicie z tego tytułu, ale zostaje tylko się porządnie wkur... Na dużej będzie pełna mobilizacja. Chłopaki będą chcieli udowodnić, że to, co się stało na normalnej skoczni było tylko winą pogody - przekonywał Adam Małysz.