"Większość głosów brzmiała dokładnie w tym tonie. Były drobne wyjątki, ale wszystkie pozostałe głosy były jednoznaczne i zmierzały w tym samym kierunku, żeby wypuścić w świat bardzo wyraźny sygnał o braku akceptacji środowiska ministrów sportu dla propozycji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego", powiedział szef polskiego resortu odpowiadającego za rozwój kultury fizycznej Kamil Bortniczuk po spotkaniu on-line przedstawicieli 35 krajów.
Przypomnijmy, pod koniec stycznia MKOl zapowiedział, że Rosjanie i Białorusini mają być dopuszczeni do zmagań w stolicy Francji, choć bez możliwości prezentowania barw narodowych czy odgrywania hymnów.
"Przedstawiciel Grecji wprost zapowiedział, że przychyla się do stanowiska MKOl, w związku z czym nie przystąpi do naszego stanowiska, które planujemy wydać po tym spotkaniu. Przedstawicielka Francji, przedstawiciel Japonii wskazywali na to, że jest jeszcze bardzo dużo pytań, a bardzo mało odpowiedzi w kontekście tego, jak miałaby wyglądać ta neutralność i weryfikacja tego, który zawodnik powinien uczestniczyć w tych igrzyskach, a który nie popiera działań poszczególnych reżimów", zaznaczył Bortniczuk.
Jak relacjonował, na razie nie jest raczej brana możliwość zbojkotowania przyszłorocznej imprezy, jeśli w stolicy Francji wystąpią Rosjanie i Białorusini.
"Na tym etapie takie stawianie sprawy jest bezcelowe. Powinniśmy - biorąc pod uwagę, jak wiele czasu zostało jeszcze do igrzysk - dać MKOl szansę na autorefleksję. Jednocześnie bardzo wyraźnie wskazałem, że to jest scenariusz, którego nie powinniśmy wykluczać. Jeśli MKOl nie da nam wyboru, powinniśmy postawić sprawę w sposób: +My albo oni+. Przedstawiciele wolnego świata albo Rosjanie jako przedstawiciele napastliwego, barbarzyńskiego totalitaryzmu", podkreślił szef resortu.
MKOl planuje, że o kwalifikacje olimpijskie Rosjanie i Białorusini mają walczyć w imprezach w Azji.
"Dzisiaj zostało potwierdzone niemalże jednogłośnie, że Europejczycy nie chcą z reprezentantami Rosji konkurować. Im dalej od Europy, tym bezpośrednie rozumienie wagi tego zbrodniczego ataku Rosji na Ukrainę jest mniejsze. Łatwiej jest przekonać kraje azjatyckie czy afrykańskie, że to jakiś lokalny konflikt", tłumaczył.
Przypomniał, że pod neutralną flagą Rosjanie startowali już m.in. na ubiegłorocznych igrzyskach olimpijskich w Pekinie, zakończonych kilka dni przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę. Wówczas Rosjanie byli ukarani za proceder dopingowy.
"Jest naiwnością stwierdzenie, że ci sportowcy będą neutralni. Posługujemy się zdjęciami, na których pokazujemy, że na rzekomo neutralnych kurtkach podczas igrzysk w Pekinie logo olimpijskie jest częściowo przysłonięte +zetką+. Przypominamy, że Władimir Putin osobiście oklaskiwał tę rzekomo neutralną kadrę na Stadionie Olimpijskim w Pekinie", zaznaczył Bortniczuk.