Ambitna postawa Kanonierów do 70 minuty spotkania nie pomogła uzyskać im pozytywnego wyniku. Arsenal przegrał u siebie 0:2 z Barceloną po golach Leo Messiego w meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Kanonierzy wyszli na to spotkanie dobrze usposobieni. Chociaż Barcelona zgodnie z oczekiwaniami prowadziła grę to niewiele z tego wynikało. To Arsenal jako pierwszy miał doskonałą okazję do zdobycia bramki, kiedy po zamieszaniu w polu karnym Oxlade-Chamberlain z niewielkiej odległości trafił prosto w leżącego już bramkarza Barcelony. Mistrzowie Hiszpanii na swoją dogodną sytuację musieli czekać aż do 46 minuty gdy po zagraniu Daniego Alvesa, Luis Suarez uderzał głową minimalnie obok słupka. Tym samym pomimo dużej przewagi w posiadaniu piłki Barcelona nie oddała w pierwszej części gry ani jednego celnego strzału.
Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków gości. W 49 minucie Neymar znalazł się w sytuacji sam na sam z Petrem Cechem, czeski bramkarz jednak nie dał się pokonać. Zdecydowana przewaga Barcy utrzymywała się do akcji z 62 minuty, kiedy głową z niewielkiej odległości uderzał Giroud, jednakże genialną interwencją popisał się Marc-Andre ter Stegen.
Ta sytuacja dodała gospodarzom animuszu. Przejęli nawet inicjatywę i właśnie kiedy kibice na The Emirates zaczynali wierzyć w końcowy sukces, wyższy bieg wrzuciło trio Messi-Neymar-Suarez. Idealnie rozegrana przez tę trójkę kontra skończyła się w 71 minucie golem Messiego po asyście Neymara. Dla Argentyńczyka była to dopiero pierwsza bramka w karierze strzelona Petrowi Cechowi. Chwilę później, po kolejnej akcji magicznego tria, Suarez w idealnej sytuacji trafił w słupek.
Gwóźdź do trumny wbił ponownie Messi. W 84 minucie Argentyńczyk wpadł w pole karne gdzie został ewidentnie sfaulowany przez wprowadzonego chwilę wcześniej z ławki rezerwowych Flaminiego i sam pewnie zamienił jedenastkę na gola. Tym samym mimo naprawdę ambitnej postawy, Arsenalowi udało się tylko "pięknie przegrać" z Barceloną 0:2.