Brak wyników i zauważalnego postępu w treningach spowodował, że przed sezonem zimowym 2017/18 z kadrą B pożegnali się Krzysztof Biegun i Andrzej Stękała. – Wiedzieli, że wszystko ma swoje limity. Nie zostawimy ich samym sobie, ale dłużej nie mogliśmy czekać na poprawę – tłumaczy dyrektor-koordynator ds. skoków w PZN Adam Małysz.
– Skoro była "małyszomania", to teraz będzie "biegunka"? – uśmiechali się kibice. Niestety to był pierwszy i ostatni wielki wyskok tego zawodnika. Wprawdzie kilka tygodni później został mistrzem Uniwersjady, później już tylko dołował. – Mam czasem wrażenie, że to Klingenthal stało się moim przekleństwem – przyznawał pogrążony w kryzysie formy. Bywało, że zdegradowany do startów w Pucharze Kontynentalnym nawet tam miał problemy ze zdobywaniem punktów. Trenował w kadrze B, ale bez powodzenia.
- Związek daje wszystko, są pieniądze, zaplecze, możliwości. Nie wszyscy niestety chcą z tego korzystać i im jeszcze mało. Mimo tak utalentowanych kolegów w środowisku nie widzą w nich autorytetów i to jest przykre. Prawda jest taka, że żeby wejść na szczyt, trzeba być maksymalnym profesjonalistą. Nie ma od tego odstępstw – podsumowuje Małysz.