Kowalewski o zdobywcach K2: w końcu wyszli z cienia
- Cieszę się, że tego dokonali. Są lepsi od zachodnich wspinaczy. W końcu wyszli z cienia - powiedział Waldemar Kowalewski, który dwa tygodnie temu był w bazie pod szczytem. Wspinacz został ewakuowany z bazy helikopterem.
Nepalczycy, którzy zdobyli w sobotę K2 (8611 m) w Karakorum.
Wspinacz Waldemar Kowalewski został ewakuowany z bazy pod K2 helikopterem z powodu problemów zdrowotnych.
- Nie wierzyłem, że to się uda w tym sezonie zimowym. Ale cieszę się, że dokonali tego Szerpowie, choć z użyciem tlenu z butli. Wiem, że szybkie tempo było efektem założenia dość nisko - na 7300 m butli tlenowych. Myślę, że wszyscy go używali, bo w innym przypadku różnica czasowa w dotarciu na szczyt między tymi, którzy nie mają go byłaby znacznie większa. Niemniej ten sukces należał się Szerpom. Od lat pracowali na innych w górach najwyższych. To była bardzo równa, silna grupa Szerpów, znacznie większa niż tych 10, którzy weszli. Śmietanka światowego i nepalskiego himalaizmu. Dokonali czegoś wielkiego dla siebie i kraju. Cieszę się, że skończyło się - taką mam nadzieję - postrzeganie Nepalczyków jako gości, którzy będą w trampkach taszczyć "białasowi" sprzęt, by ten wszedł na szczyt. Szerpa to równoprawny zawodnik wysokogórski, nawet lepszy niż ten z zachodu - powiedział.
Waldemar Kowalewski uważa, że wejście bez tlenu na K2 przy obecnej technologii nie jest możliwe.
- Moim zdaniem wejście bez użycia tlenu przy dzisiejszych możliwościach technologicznych jest niemożliwe. Ogrzewanie ciała - kończyn jest możliwe tylko przy użyciu tlenu. Chemiczne ogrzewacze nie działają powyżej 6500 m. Różnica z tlenem i bez jest ogromna, wspinałem się, więc odczułem to na własnej skórze. Po 15 minutach używania tlenu krążenie powraca do normy wysokogórskiej. Gdy będzie dostępne ogrzewania elektryczne - magazynowanie energii na kilkadziesiąt godzin w powerbankach ważących ćwierć kilo, wtedy będzie można pokusić się o K2 bez tlenu - podkreślił.