Zawodnicy drużyn Hiszpanii i Australii spotkali się w meczu o tzw. „pietruszkę“. Obie ekipy w poprzednich meczach zaprzepaściły swoje szanse na awans do 1/8 finałów mistrzostw świata. Jednak wielu fanów piłki nożnej wciąż chciało zobaczyć, jak ustępujący mistrzostwie świata zagrają w swoim ostatnim meczu. Hiszpanom pomimo fatalnej gry na mundialu nie można ujmować klasy piłkarskiej. Ten turniej najzwyczajniej im nie wyszedł. Nie zapomnij, że z trzech poprzednich (w latach 2008, 2010, 2012) wracali do domu ze złotymi medalami.
Vincente del Bosque postanowił dokonać wielu zmian w składzie swojej drużyny. Na boisko w pierwszym składzie wybiegli tacy zawodnicy jak Reina, Albiol, Juan Fran, Koke, Cazorla czy David Villa. Hiszpanie za zadanie mieli przede wszystkim pokazać, że wciąż mają ochotę do gry w barwach narodowych ekipy La Furia Roja.
Mecz rozpoczął się do spokojnej gry Hiszpanów, którzy przejęli inicjatywę, jednak nie narzucali szaleńczego rytmu gry. W poczynaniach zawodników z półwyspu iberyjskiego dało się zauważyć, że myślami są już w Hiszpanii lub na wakacjach.
Dopiero w 36. minucie Hiszpanie zagrali typową dla siebie akcje. Świetnym prostopadłym podaniem pisał się Andres Iniesta, w pole karne z piłką wbiegł Juan Fran, zagrał do Davida Villi, który strzałem z krzyżyka otworzył wynik spotkania. 3 australijskich obrońców przyglądało się poczynaniom drobnego Hiszpana, lecz żaden nie postanowił utrudnić mu gry.
W 69. minucie Andres Iniesta ponownie dał próbkę swoich możliwości. Znów prostopadłym podaniem minął całą linię obrony. Tym razem do piłki dopadł Fernando Torres, który płaskim strzałem podwyższył na 2:0. Wynik spotkania w 82. minucie ustalił Juan Mata. Asystę przy trafieniu zawodnika Chelsea Londyn zaliczył jego nowy klubowy kolega Cesc Fabregas.
Hiszpanie pożegnali się z mundialem dobrym wynikiem, lecz grą leniwą. Jeśli kibice mieli nadzieję, że zespół Del Bosque będzie chciał coś udowodnić swoim fanom, to się zawiedli. La Furia Roja udowodniła, że zawodnicy są zmęczeni rozgrywkami ligowymi, wyzuci z ambicji i najchętniej pożegnaliby się z mistrzostwami już po porażce z Chile.