„Lata ciężkiej pracy teraz przynoszą efekty” - podkreśliła Magdalena Fręch po zwycięstwie nad australijską tenisistką o polskich korzeniach Olivią Gadecki 7:6 (7-5), 6:4 i triumfie w turnieju WTA 500 w meksykańskiej Guadalajarze. To największy sukces w karierze 26-letniej łodzianki.
„Czwarta runda Australian Open, finał w Pradze i wreszcie tytuł w Meksyku - to zdecydowanie najbardziej niesamowity sezon w mojej karierze. Jestem bardzo dumna ze swoich osiągnięć w tym roku, to naprawdę niewiarygodne. Lata ciężkiej pracy teraz przynoszą efekty i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Postaram się, aby ten stan trwał dłużej” - powiedziała Magdalena Fręch po wygranej w Guadalajarze.
Finał był bardzo wyrównany. Pierwszego seta Polka rozstrzygnęła na swoją korzyść w tie-breaku po 73 minutach gry. W drugim było kilka przełamań z obu stron. Fręch prowadziła 5:3, ale nie wykorzystała okazji przy własnym podaniu, choć miała nawet piłkę meczową. W kolejnym gemie jednak zwyciężyła do zera przy serwisie rywalki i mogła się cieszyć z pierwszego w karierze triumfu w imprezie tej rangi. „W drugiej partii sytuacja zmieniała się bardzo szybko. Kiedy nie wykorzystałam pierwszego meczbola, powiedziałam sobie: +teraz albo nigdy+. Musiałam zrobić wszystko, żeby wygrać w dwóch setach, bo Olivia spisywała się naprawdę bardzo dobrze i trzecia odsłona byłaby wielkim wyzwaniem” - podsumowała polska tenisistka.
26-letnia zawodniczka trenera Andrzeja Kobierskiego została czwartą polską tenisistką, po Agnieszce Radwańskiej, Magdzie Linette i Idze Świątek, mającą w dorobku zwycięstwo w imprezie z cyklu WTA Tour. Wygrana w Meksyku zapewniła jej awans o 11 pozycji w światowym rankingu, w którym zajmuje obecnie najwyższe w karierze 32. miejsce.
W rozpoczynającym się tygodniu Fręch miała wystąpić w turnieju WTA 500 w Seulu, ale po sukcesie w Guadalajarze, m.in. z powodów logistycznych, zrezygnowała z podróży do Korei Płd.
źródło: PAP