Dyrektor sportowy Polskiego Związku Szermierczego Łukasz Mandes ze spokojem i ostrożnością podchodzi do rozpoczynającego się w weekend sezonu Pucharu Świata. „Stawiamy na pracę treningową, która zaowocuje w przyszłości” - przyznał.
Szablistki i szabliści w algierskim Oranie, szpadzistki w Fudżajrze w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a szpadziści w szwajcarskim Bernie - tak wygląda program pierwszych po igrzyskach w Paryżu i trzymiesięcznej przerwie startów polskich szermierzy. Dwa tygodnie później do rywalizacji przystąpią przedstawiciele floretu, a miejscem premierowych zawodów będzie Tunis. „Wiadomo, z czym się wiąże sezon poolimpijski, tym bardziej że do kolejnych igrzysk są cztery lata, a nie trzy jak po Tokio. Teraz następuje wiele zmian, część zawodników dłużej odpoczywa, niektórzy kończą przygodę z szermierką. Dlatego do pierwszych startów podchodzimy ze spokojem i ostrożnością. Fajerwerków się nie spodziewamy, ale też nie mamy zamiaru niczego odpuszczać. Stawiamy na pracę treningową w klubach i na zgrupowaniach, co powinno zaowocować w przyszłości” - powiedział Łukasz Mandes.
Z olimpijskiego składu drużyny szpadzistek, która w Paryżu stanęła na najniższym stopniu podium i wywalczyła pierwszy medal w tej dyscyplinie od 2008 roku, w ZEA wystąpi tylko najmłodsza Alicja Klasik. „Z pozostałą trójką, czyli Renatą Knapik-Miazgą, Martyną Swatowską-Wenglarczyk i Aleksandrą Jarecką już wcześniej umówiliśmy się na dłuższą przerwę. One powoli wchodzą w trening i do końca roku nie pojawią się na międzynarodowych planszach” - przekazał dyrektor sportowy.
Jak dodał, żadna z tej trójki nie zadeklarowała, że nie zamierza kontynuować międzynarodowej kariery. „Na przykład Renata Knapik-Miazga zgodnie ze swoimi planami wyjechała do USA, by trenować młodzież. Żadne deklaracje o braku woli i chęci startów w reprezentacji ze strony medalistek olimpijskich do nas nie dotarły” - zaznaczył przedstawiciel związku.
Z opóźnieniem wejdzie w sezon również jeden z członków olimpijskiego zespołu florecistów - Andrzej Rządkowski. „On także poprosił o dłuższą przerwę, na co jako związek przystaliśmy. Pozostała trójka z Paryża, czyli Michał Siess, Adrian Wojtkowiak i Jan Jurkiewicz od początku sezonu będą startować. Także florecistki już w Tunisie zaprezentują się w olimpijskim zestawieniu, z szóstą w światowym rankingu Julią Walczyk-Klimaszyk na czele” - poinformował Mandes.
Poza trzema szpadzistkami i Rządkowskim, początek sezonu międzynarodowego opuszczą też szablistka Małgorzata Kozaczuk oraz szpadziści Wojciech Kolańczyk i Maciej Bielec. „Gosia jest po operacji ręki i przechodzi rehabilitację, na pewno jednak zamierza wrócić do szermierki. Co innego obaj zawodnicy - oni nie zadeklarowali jeszcze, czy będą kontynuować kariery” - powiedział dyrektor sportowy PZSzerm.
Przypomniał, że do krajowej listy kwalifikacyjnej nie będą zaliczane wyniki rozgrywanych poza Europą turniejów Grand Prix FIE, które są wyżej punktowane. „Światowa federacja zdecydowała się przenieść imprezy Grand Prix FIE poza Europę, by promować szermierkę na innych kontynentach. To jednak tylko zawody indywidualne, a pod kątem igrzysk zdecydowanie większe znaczenie mają klasyfikacje drużynowe w poszczególnych broniach. Dlatego, m.in. ze względu na koszty, ograniczymy starty w tych turniejach, by właśnie ten czas poświęcić na pracę treningową. Pewnie tylko zawodnicy plasujący się w +16+ światowych list, czyli w naszym przypadku teraz to jedynie Walczyk-Klimaszyk, będą wyjeżdżać na te zawody, by nie oddawali wysokich lokat, które przydają się później przy rozstawieniu w mistrzostwach Europy czy świata” - tłumaczył Mandes.
Do końca roku przedłużono umowy ze wszystkimi trenerami kadr narodowych, ale to nie oznacza, że w najbliższym czasie nie będzie zmian na tych stanowiskach. „Zanim ogłosimy konkursy, zaplanowaliśmy szkoleniowe panele dyskusyjne ze środowiskami poszczególnych broni. To rodzaj wewnętrznych konsultacji, podczas których chcemy poznać opinie na temat przyszłości, wypracować wspólne wnioski, w którą stronę powinniśmy zmierzać, ustalić ewentualne zmiany w regulaminach, itp. Jako związek nie mamy monopolu na wiedzę i pomysły, chcemy wysłuchać wszystkich zainteresowanych. Zobaczymy, jaki będzie wydźwięk tych spotkań i na tej podstawie będziemy podejmować decyzje także w sprawie obsady trenerskiej kadr olimpijskich” - podsumował Mandes.
Źródło: PAP
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.