Były piłkarz Ruchu Chorzów Santiago Villafane znalazł się na życiowym zakręcie. Musiał bowiem opuścić klub, aby ratować walczącego o życie syna. Początkowo dostał na to zgodę, ale wkrótce został zwolniony a jego klub odmawia zapłaty za miesiące, kiedy zawodnik był nieobecny. Historię piłkarza przedstawiło WP Sportowe Fakty.
Synowie byłego piłkarza Ruchu Chorzów Santiago Villafane, bliźniacy - Dante oraz Leon, przyszli na świat pod koniec grudnia. Chłopcy urodzili się z genetyczną wadą płuc już w szóstym miesiącu ciąży.
Leon zmarł w marcu, stan Dante był nieco lepszy. Lekarze zrobili Dante otwór na przedniej powierzchni szyi prowadzący do tchawicy i wprowadzili rurkę tracheostomijną, ponadto jest podłączony do respiratora umożliwiającego oddychanie - podaje WP Sportowe Fakty.
Chłopiec musiał przejść kolejną operację, konieczne było przetransportowanie dziecka do innego szpitala.
Piłkarz Ruchu Chorzów, po meczu z Pogonią Siedlce pod koniec kwietnia 2018 roku poprosił trenera Dariusza Fornalika o zezwolenie na wyjazd do Argentyny, aby mógł ratować drugie dziecko.
Trener miał powiedzieć "Nic nie mów, jedź. Czekamy na ciebie" - podaje WP Sportowe Fakty.
Zawodnicy Ruchu Chorzów wyszli na boisko "Estamos con vos" (jesteśmy z tobą), kibice przygotowali oprawę, pracownicy klubu wspierali zawodnika. Wszystko wskazywało na to, że nie musi się o nic martwić.
W połowie maja, trzy tygodnie po rozmowie zawodnika z Fornalakiem, szkoleniowiec praz inni pracownicy klubu jakby zapomnieli o wsparciu dla piłkarza. Biznesmen wspierający klub Zdzisław Bik zorganizował zebranie z udziałem m.in. trenera i prezesów.
– Zawodnik nie świadczy pracy. Zwalniamy go dyscyplinarnie - miał wtedy powiedział Zdzisław Bik. Informuje WP Sportowe Fakty.