Bartosz Zmarzlik. Żywa legenda polskiego żużla. Już jako nastolatek uważany był za ogromny talent, co tylko udowodnił w swojej zawodowej karierze. 28 latek jeszcze w rywalizacji juniorów odnosił ogromne sukcesy jak chociażby sięgnięcie po mistrzostwo świata czy też mistrzostwo Starego Kontynentu do lat 19. Bartosz Zmarzlik w elitarnym i prestiżowym cyklu Speedway Grand Prix zadebiutował z kolei w 2016 roku. Od tamtego momentu zdobywał medale z każdego rodzaju kruszcu. Te najcenniejsze, złote krążki indywidualnego mistrza świata wywalczył aż czterokrotnie, zostając ponadto najmłodszym żużlowcem w historii, który dokonał tej sztuki.
Tegoroczny sukces zawodnik Orlen Team przypieczętował w decydującym wyścigu, przed Polską publicznością w Toruniu. Przed tą rywalizacją sytuacja w klasyfikacji generalnej była bardzo gorąca, a wszystko po zdyskwalifikowaniu Zmarzlika z GP Danii, za nieprawidłowy strój w jakim wystąpił w kwalifikacjach. Jak poradził sobie Polak z dodatkową presją i stresem? Przede wszystkim chciał udowodnić, że nie zrobił nic złego pod względem czysto sportowym. Skupiał się tylko na tym, by po prostu dopiąć swego.
Chrapkę na złoty medal miał największy rywal Polaka, Szwed Fredrik Lindgren, który tracił do naszego żużlowca zaledwie sześć punktów. Przed zawodami w Toruniu było jasne, że Zmarzlik zwyciężając rywalizacje zapewni sobie tytuł. Złoty medal ponadto dawało mu zajęcie choćby miejsca na podium. - „To był jakby plan B i C, aczkolwiek najważniejszym celem było wygrać w Toruniu, by po prostu samemu sobie udowodnić wszystko po tych sytuacjach i cieszyć się z tego zwycięstwa.” - powiedział zawodnik Orlen Team.
Bartoszowi Zmarzlikowi w odniesieniu zwycięstwa i przypieczętowaniu tytułu indywidualnego mistrza świata zdecydowanie pomogli Polscy kibice, którzy w Toruniu z całych sił wspierali swojego rodaka. - „Zdecydowanie tak, za co należy się ogromny szacunek i podziękowanie, bo byli jakby dodatkowymi koniami mechanicznymi dla mnie i pchali mnie do tego wszystkiego. Dla mnie to było jak święto żużlowe, bo atmosfera była przepiękna.” - przyznał 28-latek.
Bartosz Zmarzlik sięgając po czwarty tytuł indywidualnego mistrza świata awansował także na trzecie miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Wyprzedził w niej takie legendy żużla jak chociażby Jasona Crumpa, Nickiego Pedersena czy też Tai’a Woffindena. Zrównał się natomiast tym wynikiem z Amerykaninem Gregiem Hancockiem, a przed nimi jest już tylko pięciokrotny mistrz globu, Szwed Tony Rickardsson. Czy Bartosz Zmarzlik celuje w kolejne triumfy i zostanie samodzielnym liderem zestawienia? - „Dokładnie tak, aczkolwiek nigdy głośno o tym nie mówiliśmy, że co muszę czy mam to zrobić. Po prostu z każdego roku wszyscy się rozwijaliśmy. Moli bliscy dokonywali wszystkich rzeczy, bym po prostu stawał się coraz lepszym zawodnikiem i przede wszystkim człowiekiem.” - powiedział nam polski żużlowiec.
Bartosz Zmarzlik to bez wątpienia król polskiego żużla. Wszystkich sukcesów nie odniósł by jednak dzięki samemu talentowi. Niezbędny do sięgania po triumfy jest oczywiście cały zespół oraz wsparcie rodziny i sponsorów. O tym, Bartosz Zmarzlik opowie już jutro, w drugiej części programu.