Prowadząca w tabeli Barcelona podejmie wicelidera Real Madryt w niedzielny wieczór w 28. kolejce hiszpańskiej ekstraklasy piłkarskiej. Będzie to 230. w historii pojedynek odwiecznych rywali.
Gospodarze niedzielnego meczu mają 65 punktów, a Real o jeden mniej. Oba zespoły wywalczyły w ostatnich dniach awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, przy czym dokonały tego w różnym stylu.
Gdy zabrzmiał ostatni gwizdek rewanżowego spotkania Realu z Schalke 04 Gelsenkirchen na Santiago Bernabeu, telewizyjne kamery pokazały gwiazdę gospodarzy Portugalczyka Cristiano Ronaldo kręcącego głową, jak gdyby to właśnie „Królewscy” zostali wyeliminowani. Pojedynek zakończył się wynikiem 4:3 dla gości, którym zabrakło jednego trafienia, by sprawić sensację. W Niemczech Schalke przegrało 0:2.
Ponadto Real wygrał tylko jedno z czterech ostatnich spotkań, wliczając wszystkie rozgrywki. Po remisie u siebie z Villarreal (1:1) przyszły porażki z Athletic Bilbao (0:1) i Schalke. Dopiero w poprzedniej kolejce La Liga udało się pokonać Levante 2:0.
- Mam duży szacunek dla Realu. Kiedy ten zespół jest w takiej sytuacji, jak teraz, staje się najbardziej niebezpieczny – zauważył lider klasyfikacji strzelców hiszpańskiej ekstraklasy Argentyńczyk Lionel Messi.
Barcelona, która wygrała sześć ostatnich meczów, podejmowała z kolei w Champions League mistrza Anglii Manchester City. Choć Katalończycy zwyciężyli tylko 1:0, ani przez chwilę nie dali gościom nadziei na odrobienie strat z pierwszego meczu, który „The Citizens” przegrali u siebie 1:2.
- Wróciliśmy do gry na najwyższym poziomie i mamy nadzieję utrzymać tę formę jak najdłużej. Nie możemy dać się jednak ponieść emocjom, bo do końca sezonu jeszcze daleko. Przed nami ważne mecze, najpierw z Realem, a potem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów – podkreślił Messi.
Podobnego zdania jest jego kolega z drużyny Andres Iniesta.
- Rozegraliśmy już wiele meczów z Realem. Nie ma znaczenia, jak gra jeden i drugi zespół bezpośrednio przed el clasico. Poza tym nie mówię wcale, że rywale są teraz bez formy. Jeśli zrobimy swoje w niedzielę, to będzie to piękny dzień – ocenił pomocnik Dumy Katalonii.
Odwieczni rywale spotkają się ze sobą po raz 230. w historii, licząc wszystkie rozgrywki. Dotychczas 92 razy górą był Real, z czego 71 w lidze, a Barcelona wygrała o trzy mecze mniej, w tym 66 w ekstraklasie.
Ostatnie el clasico odbyło się w październiku 2014 roku. Wówczas komplet ligowych punktów wywalczył przed swoją publicznością Real (3:1). „Królewskim” znacznie lepiej szło w rundzie jesiennej niż teraz. To samo dotyczy formy Ronaldo – jeszcze w grudniu miał o dziesięć goli ligowych więcej od Messiego, teraz ustępuje mu o dwa.
Hiszpańska gazeta „Marca” zapowiada niedzielne Gran Derbi jako pojedynek najlepszych na świecie „tridentes”, czyli trójzębów: Messi, Luis Suarez i Neymar (MSN) kontra Gareth Bale, Karim Benzema, Ronaldo (BBC).
Jak wyliczono, linia ofensywna Realu zdobyła w tym sezonie 55 goli, a trójka z Barcelony ma o jedno trafienie więcej. Katalończycy prowadzą także w liczbie asyst – 26 do 23.
Obie ekipy zagrają w prawie najmocniejszych składach. Kontuzje wyeliminowały jednak Kolumbijczyka Jamesa Rodrigueza oraz Niemca Samiego Khedirę po stronie „Królewskich”, a w zespole ze stolicy Katalonii niepewny jest występ Sergio Busquetsa.
Początek meczu w Barcelonie o godzinie 21. Cztery godziny wcześniej Sevilla, której piłkarzem jest Grzegorz Krychowiak, zmierzy się na wyjeździe z Villarreal. Piąta z szóstą drużyną La Liga zagrają ze sobą po raz trzeci w ciągu kilku dni – spotkały się ze sobą także w dwumeczu 1/8 finału Ligi Europejskiej.
28. kolejka rozpocznie się w piątek, kiedy Elche z bramkarzem Przemysławem Tytoniem podejmie trzecią Valencię.