Micheal Phelps nie zwalnia tempa. Amerykanin, który po igrzyskach w Londynie zakończył karierę by później zmienić decyzję i wystartować jednak w Rio, cały czas udowadnia, że jest królem basenu. Wczoraj wywalczył złota numer 20. i 21. w swoim olimpijskim dorobku.
Micheal Phelps śrubuje rekord medali zdobytych na igrzyskach olimpijskich. Wczoraj do złota zdobytego wcześniej w sztafecie 4x100 m stylem dowolnym Amerykanin dołożył dwa kolejne krążki z najcenniejszego kruszcu. W wyścigu na 200 m stylem motylkowym najbardziej utytułowany pływak w historii tylko po pierwszym nawrocie zajmował drugie miejsce, kolejne trzy długości basenu pokonał już na czele stawki. Końcowe metry przysporzyły kibicom jednak nie lada emocji, bowiem znakomicie finiszował Japończyk Masato Sakai, który był bliski dogonienia Phelpsa. Ostatecznie Amerykanin nie dał się wyprzedzić i zwyciężył z czasem 1:53,36. Pływak z Kraju Kwitnącej Wiśni uzyskał czas o zaledwie 0,04 s słabszy. Trzecie miejsce zajął 19-letni Węgier Tamas Kenderesi.
To nie był jednak koniec popisów Phelpsa tego dnia. Trochę ponad godzinę później pływacki dominator stanął do rywalizacji w sztafecie 4x100 m stylem dowolnym. Oprócz niego w składzie reprezentacji USA znaleźli się także Conor Dwyer, Francis Haas i Ryan Lochte. Amerykanie wygrali wyścig z ogromną przewagą nad drugimi Brytyjczykami. Brązowy medal wywalczyli Japończycy. Dzięki tym zwycięstwom Micheal Phelps ma już na koncie 25 medali olimpijskich w tym 21 złotych co jest absolutnym rekordem.
W rywalizacji kobiet kolejne sukcesy święci z kolei węgierska królowa basenu Katinka Hosszu. Węgierka zdobyła swój trzeci złoty medal olimpijski wygrywając wyścig na 200 m stylem zmiennym. Zwyciężając Hosszu pobiła rekord olimpijski czasem 2:06,58. Srebro przypadło w udziale Siobhan-Marie O'Connor z Wielkiej Brytanii, a brąz Amerykance Mayi DiRado.