Thomas De Gendt z grupy Lotto Saudal został zwycięzcą 12. etapu Tour de France. Liderem wyścigu pozostał Chris Froome pomimo wypadku po którym przez chwilę biegł do mety bez roweru.
Ze względu silny wiatr trasa dzisiejszego odcinka Wielkiej Pętli został skrócona ze 184 do 178 kilometrów. Kolarzom oszczędzono ostatniego fragmentu stromego podjazdu pod Mont Ventoux. Kluczowa dla losów etapu okazała się ucieczka 13 zawodników. Spośród nich z czasem na czele pozostało pięciu, którzy rozegrali między sobą morderczą walkę na końcowym podjeździe. W niej najlepszym był Belg Thomas De Gendt, który o dwie sekundy wyprzedził Serge'a Pauwels z Dimension Data. Ze stratą czternastu sekund na trzecim miejscu dojechał Daniel Navarro z grupy Cofidis Solution Credits.
Najciekawsze wydarzenia miały miejsce poza czołówką. Na dwa kilometry przed metą przewrócił się jeden z motocykli telewizyjnych, któremu przeszkodzili kłębiący się na trasie kibice. W pojazd wjechali następnie dwaj najbliżej jadący kolarze Richie Porte i liderujący klasyfikacji generalnej Chris Froome. Rower Brytyjczyka został uszkodzony, a jako że w pobliżu nie było pojazdu technicznego z zastępczym, zawodnik począł biec do mety. Z czasem dostarczono mu rezerwowy rower, ale całe zdarzenie kosztowało zawodnika Sky sporą stratę.
Niefortunne przygody spowodowały, że Froome początkowo stracił prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Sędziowie jednak zdecydowali się na neutralizację ostatniego kilometra dzisiejszego etapu co pozwoliło Brytyjczykowi na zachowanie żółtej koszulki.