Czekałeś z urlopem do jesieni? Nie masz jeszcze planów, co robić w czasie wolnym od pracy? Lubisz horrory? Jeśli na powyższe pytania odpowiedziałeś twierdząco - mamy dla ciebie pewną propozycję. To wędrówka po nawiedzonych (lub przynajmniej za takie uważane) miejscach w Polsce?
Zacznijmy od autentycznej białej damy. Damy w dodatku nie tylko białej, ale i koronowanej, od wielu stuleci straszącej ponoć na zamku w Golubiu-Dobrzyniu. Mowa o Annie Wazównie, która, gdy tylko zapada zmrok, niestrudzenie krąży po zamkowych krużgankach w białej szacie i książęcym diademie na głowie.
Anna dostała warownię w Golubiu-Dobrzyniu w prezencie od swojego brata, króla Zygmunta III. Dawny krzyżacki zamek przerobiła na renesansową rezydencję, której nawet po śmierci nie chce opuścić. Uspokójmy jednak co bardziej strachliwych turystów, duch księżnej nie uczynił dotąd nikomu najmniejszej nawet krzywdy.
Biała, choć już nie koronowana, dama straszy też na zamku w Kórniku. Jest to Teofila z Działyńskich Szołdrska-Potulicka, której portret możemy za dnia (gdy śpi) obejrzeć w sali jadalnej zamku. W nocy Teofila schodzić ma z obrazu i iść do parku, gdzie czeka na nią tajemniczy jeździec. Para wędruje razem aż do świtu. Gdy zapieje pierwszy kur – obie postaci znikają.
Trwająca już ponad 234 lat ( zmarła w 1790 roku) wędrówka jest karą za rozebranie przez Teofilę za życia zameczku myśliwskiego nad Jeziorem Kórnickim, w którym, według legendy, miał znajdować się diabelski skarb.
Znacznie mniej przyjemnym od ducha-arystokratki widziadłem jest okupujący zamek w Ogrodzieńcu (Jura Krakowsko-Częstochowska) ogromny czarny pies. Upiorne zwierzę widywane jest, co raczej nie dziwi, nocami. O tym, że jest w pobliżu, informuje przerażający niczym samo widmo dźwięk łańcuchów przyczepionych do psiej szyi.
Według legendy, czarny pies jest zamienionym w czworonoga dawnym, słynącym z okrucieństwa, właścicielem zamku w Ogrodzieńcu.
W nieodległym od Ogrodzieńca zamku w Bobolicach także straszy. Nie jest to jednak pies, ani biała dama. Bobolice szczycą się... płaczącą damą.
Młoda i urodziwa szlachcianka została przed wiekami wydana za stojącego nad grobem hrabiego. Mężczyzna, zanim pożegnał się z tym światem, obdarzył ją trzema synami. Gdy wyzionął ducha, majątek stał się własnością wdowy. Nie chcieli pogodzić się z tym krewni nieboszczyka, którzy, wykorzystując tragiczną śmierć dwóch synów, pozbawili wdowę opieki nad trzecim. Kobieta zmarła z rozpaczy. Teraz krąży po zamku płacząca i ubrana w żałobne szaty.
Kolejny urodziwy (przynajmniej za życia) upiór to pochodząca z rodu książąt Ostrogskich Halszka. Gdy młodą urodziwą pannę wydawano za starego wojewodę wielkopolskiego Łukasza Górkę, płakała nie tylko oblubienica, ale i jej matka, która dla swej córki wypatrzyła innego męża.
Łzy kobiet nie wzruszyły jednak króla Zygmunta Augusta, z woli którego Halszka musiała poślubić Górkę. Następne 14 lat nieszczęśliwa niewiasta spędziła zamknięta w wieży zamku w Szamotułach, gdzie też straszy do dzisiaj.
Przy odrobinie szczęścia (albo - nieszczęścia) spragniony dreszczyku turysta zobaczy wszystkie wyżej wymienione zjawy. Jeśli tak się nie stanie będzie mógł przynajmniej zwiedzić lepiej lub gorzej zachowane pamiątki architektoniczne. Niestety nie będzie to już możliwe w ostatnim przedstawianym przez nas miejscu. Nawiedzony szpital w Oleśnie, bo o nim tutaj mowa, został kilka lat temu zburzony, a na jego miejscu powstał... supermarket. Ocalała tylko jedna część starego szpitala - pochodząca z 1909 roku kaplica świętego Franciszka. Ocalała, ponieważ wydzielono ją jako osobną nieruchomość i wpisano do rejestru zabytków.
Szkoda, że nie zachował się cały szpital. Był on uważany przez badaczy zjawisk paranormalnych za najstraszniejszy opuszczony budynek w Polsce.
Jedna z wersji tłumaczących niepokojące zdarzenia, do jakich miało tu dochodzić (tajemnicze kroki i inne niepokojące odgłosy oraz samoistne przesuwanie się różnych przedmiotów), mówi, że powstał on na miejscu starego cmentarza. Inni uważają, że zjawiska paranormalne to następstwo wielu śmierci, do których dochodziło w szpitalu. W latach 50. XX wieku trafiały tu dzieci w ostatnim stadium gruźlicy.
Źródło: wch, wikipedia, wp.pl