Nadal nie wiadomo, co będzie się dalej działo z opozycjonistą Aleksiejem Nawalnym; nawet adwokaci nie wiedzą, czy będzie on teraz przewieziony do kolonii karnej, czy pozostanie na razie w areszcie śledczym w Moskwie - podała niezależna telewizja Dożd.
Mielnikow przekazał, że stara się odwiedzać opozycjonistę co tydzień. Do tej pory do takich spotkań doszło pięć razy. W trzech innych przypadkach władze aresztu oznajmiły, że Nawalny nie życzył sobie spotkania.
Jak relacjonował działacz, ani przedstawiciele komisji społecznej, ani adwokaci nie mogą spotkać się z opozycjonistą sam na sam. Władze aresztu Matrosskaja Tiszyna powołują się na ograniczenia, wprowadzone z powodu epidemii koronawirusa. Rozmowy odbywają się w sali widzeń, obie strony mówią do słuchawki telefonicznej. Mielnikow z rezerwą odniósł się do zapewnień służb więziennych, że te aparaty nie są na podsłuchu.
Nawalny prosi działaczy komisji społecznej, by nie upubliczniali treści rozmów z nim na temat warunków w areszcie. Swoje stanowisko przekazuje poprzez adwokatów - wyjaśnił Mielnikow.