Przedwojenny pruski sztandar z czarnym orłem i napisem: „Za Boga, króla i ojczyznę” wykopano podczas prac ogrodowych na terenie Fortu Gerharda. Leżał w ziemi od czasów, gdy do miasta w 1945 roku przybyły wojska sowieckie.
Na emaliowane wiadro, w którym znajdował się pruski sztandar, natrafiła na głębokości kilkunastu centymetrów jedna z wolontariuszek Fortu Gerharda. Ładunek najprawdopodobniej wcześniej był przykryty deskami, dzięki czemu zachował się w dobrym stanie.
– To na pewno sztandar z okresu międzywojennego, jest dwuczęściowy. Na jednej stronie mamy dużego pruskiego orła, wyszywanego bardzo grubo, dzięki czemu tak się ładnie zachował. Jest standardowa sentencja, która występowała na wszystkich sztandarach w tym czasie: za Boga, króla i ojczyznę. Z drugiej strony są barwy narodowe oraz popruta nazwa najprawdopodobniej miejscowości, ale nie możemy jej jeszcze odczytać – powiedział Piotr Piwowarczyk z Fortu Gerharda, Muzeum Obrony Wybrzeża.
Są dwie hipotezy na temat tego, jak sztandar znalazł się w ziemi. Najprawdopodobniej został ukryty podczas niemieckiej ewakuacji z Pomorza. Według drugiej, mniej prawdopodobnej, został on wyrzucony do dołka przy forcie jako "śmieć".
– Gdy Rosjanie tutaj weszli, to zaczęli czyścić różnego rodzaju budynki administracji publicznej, koszary itp. ze wszystkich pozostałości niemieckich. One nie miały wtedy dla Rosjan żadnej wartości, ani historycznej, ani sentymentalnej. Były traktowane jako symbole wrogiego ustroju – tłumaczy Piwowarczyk. – To jednak mało prawdopodobne, ponieważ ten sztandar był w wiadrze bardzo ładnie złożony. Nie był rzucony, a w środku były też kółka do mocowania do drzewca – tłumaczy.
Muzealnicy poinformowali o znalezisku konserwatora zabytków.