Zwolnienie w trybie dyscyplinarnym położnej szpitala w Starachowicach w województwie świętokrzyskim, dyżurującej bezpośrednio przy pacjentce, która urodziła na podłodze jednej z sal martwe dziecko, było zasadne – orzekł dziś sąd, oddalając powództwo byłej pracownicy szpitala o przywrócenie do pracy. Wyrok nie jest prawomocny.
31 października pani Izabela, znajdująca się w 8. miesiącu ciąży przestała czuć ruchy dziecka, a USG potwierdziło najgorsze – dziecko nie żyło. W związku z tym lekarze postanowili wywołać poród, jednak w szpitalu nikt nie zadbał o to, aby nastąpił on w cywilizowanych warunkach. Kobieta była zmuszona rodzić sama na podłodze między szpitalnymi łóżkami.
Nikt z personelu szpitala nie przyszedł do kobiety, gdy zaczęły się skurcze. Nie przeniesiono jej nawet na porodówkę, a mąż pani Izabeli wielokrotnie wzywał do żony lekarzy i położne – bez skutku. Jak relacjonuje kobieta, mąż przez kilkanaście minut biegał i prosił o pomoc personel, a jedyne co usłyszał, to to, że jedna z pielęgniarek wezwała lekarza, który jednak zwlekał z przyjściem. W efekcie, pani Izabela urodziła martwe dziecko na podłodze między łóżkami.
"W związku ze sprawą dyrektor szpitala Grzegorz Fitas zdecydował o rozwiązaniu umowy z ośmioma osobami, które dyżurowały, gdy kobieta rodziła. To ordynator, lekarka rezydentka i sześć położnych - w tym oddziałowa - pracujące tego dnia na oddziale" – czytamy na portalu rmf24.pl.
– Sąd doszedł do przekonania, iż przyczyny rozwiązania umowy o pracę w trybie natychmiastowym zostały wykazane w toku postepowania dowodowego jako zasadne. W przypadku tej powódki - kobiety, która sprawowała bezpośredni dyżur na pododdziale patologii ciąży - wykazano w toku postępowania, że nie dopełniła swoich obowiązków i nie zapewniła pacjentce należytej opieki – mówiła sędzia Gądek-Tamborska, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Kielcach.