"Różaniec do Granic będzie miał to, na co tak wielu, tak długo czekało - swoją kontynuację" - podał organizator. 14 września na górę Świętego Krzyża ma przybyć 120 tys. osób, by wziąć udział w wydarzeniu "Polska pod krzyżem", którego celem jest ożywienie wiary i odpowiedź na profanacje i grzech pedofilii w Kościele.
- W ostatnim czasie wzmogły się ataki na Kościół ze strony antychrześcijańskich środowisk. Bluźnierstwa zaczęły szerzyć się na nieznaną nam skalę. Wszystkich nas bardzo zabolał grzech pedofilii w Kościele. Usłyszeliśmy o księżach popełniających samobójstwa i porzucających stan kapłański. Na całym świecie ma miejsce masowe odejście od wiary. To co dotychczas było jasno nazywane grzechem staje się przedmiotem debaty. Płoną kościoły i katedry. Tę listę moglibyśmy jeszcze wydłużać. Lepiej jednak zadać sobie pytanie: co możemy teraz zrobić? Jesteśmy chrześcijanami, ludźmi nadziei i znamy siłę modlitwy. A znakiem zwycięstwa jest dla nas Krzyż Chrystusa. Dlatego zapraszamy wszystkich na wspólną modlitwę w blasku Krzyża Chrystusowego - czytamy na polskapodkrzyzem.pl.
14 września 2019 r., w święto Podwyższenia Krzyża Świętego. , organizator zaprasza na górę Świętego Krzyża, do najstarszego polskiego sanktuarium relikwii Drzewa Krzyża Świętego w diecezji sandomierskiej.
- Wydarzenie rozpoczyna się 14 września o godzinie 12:00. Wszystkie uczestników prosimy o jak najwcześniejsze przybywanie. Podróż na miejsce może mieć charakter pielgrzymki. Trwają bardzo intesywne prace nad szczegółowym programem godzinowym. Wydarzenie składa zasadniczo z dwóch części. W sobotę poprzez: sakrament spowiedzi, Mszę Świętą, konferencję, świadectwa z pomocą obrazów, muzyki i światła idziemy pod Krzyż. Wieczorem rozpoczyna się adoracja Najświętszego Sakramentu. Druga część to całonocne czuwanie trwające do niedzielnego poranka w święto Matki Bożej Bolesnej - oznajmili organizatorzy.
Czytaj także:
Kamil Stoch dołączył do "Różańca do granic". Brawo!
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zapewniali, że jak wygra Trump, wyjadą z USA. Czy amerykańscy celebryci spełnią teraz swoje zapowiedzi?