Przejdź do treści
09:21 Watykan: około 150 tysięcy osób oczekiwanych jest w niedzielę na pierwszej południowej modlitwie z papieżem Leonem XIV, trzy dni po jego wyborze
07:30 USA: Donald Trump ogłosił "totalny reset" w rozmowach z Chinami na temat ceł
CPAC Polska 2025! Największe wydarzenie konserwatywne w Polsce! 26-27 Maj 2025 - Rzeszów-Jasionka. Bilety można kupić już dziś na stronie: https://cpacpolska.pl/
Wydarzenie Środowiska patriotyczne z Ostródy organizują 9-11 maja IV Patriotyczny Piknik "W obronie krzyża stanę”. Miejscem wydarzenia jest salezjański ośrodek w Ostródzie Kaczorach, a udział wezmą m.in. Sławomir Cenckiewicz, Przemysław Czarnek i Andrzej Śliwka
Spotkanie Protest przeciwko bezprawiu i nielegalnej imigracji - 11 maja godz. 16:00 - Urząd Wojewódzki przy Pomniku Józefa Piłsudskiego, Katowice
Spotkanie Klub "Gazety Polskiej" Gdańsk II i Banino zapraszają na spotkanie z prof. Andrzejem Nowakiem pt."Tysiąc lat i co dalej? Polska historia i współczesne wyzwania", 12 maja (poniedziałek), g. 18, Sala Akwen, ul. Wały Piastowskie 24, Gdańsk
Spotkanie Klub „Gazety Polskiej” Lębork zaprasza na koncert barda Strefy Wolnego Słowa Pawłem Piekarczykiem, 12 maja (poniedziałek), g. 17.00, ul. Krzywoustego 1, świetlica, były budynek ABB, Lębork
Spotkanie Mateusz Morawiecki, Waldemar Buda, Michał Dworczyk, Piotr Müller zapraszają we wtorek, 13 maja, o godz. 18, do Miejskiego Centrum Kultury w Bełchatowie (pl. Narutowicza 1A) na "Konwencję prawdziwego Rafała Trzaskowskiego"
Spotkanie Klub „Gazety Polskiej” Rawa Mazowiecka II zaprasza na spotkanie z dziennikarzem śledczym TV Republika Piotrem Nisztorem, 13 maja (wtorek), g. 17.30, Miejski Dom Kultury im. Danuty Siedzikówny "Inki", ul. Krakowska 6C, Rawa Mazowiecka
Wydarzenie Klub „Gazety Polskiej” Częstochowa zaprasza na spotkanie otwarte z dziennikarzem TV Republika Karolem Gnatem, 15 maja (czwartek), g. 18, Aula Tygodnika „Niedziela” ul. 3 maja 12, Częstochowa
Spotkanie Klub „Gazety Polskiej” w Ciechocinku zaprasza na spotkanie z redaktorem Tomaszem Sakiewiczem oraz Pawłem Piekarczykiem 15 maja o godz. 18.00 w Restauracji Teatralna (ulica Mikołaja Kopernika 2, Ciechocinek)
Spotkanie Klub "Gazety Polskiej" Kielce-Centrum zaprasza na spotkanie otwarte z prof. Janem Majchrowskim. 16 maja (piątek), g. 18. Wojewódzka Biblioteka Publiczna ul. Ściegiennego 13, Kielce
Spotkanie Klub Gazety Polskiej Poznań zaprasza na spotkanie z Robertem Bąkiewiczem, szefem Ruchu Obrony Granic 16 maja br. o 18:00 Hotel Mercure ul. Roosevelta 20 Poznań
Spotkanie Klub „Gazety Polskiej” Środa Wielkopolska zaprasza na spotkanie z red. nacz. ”GP”, ”GPC”, prezesem Republiki Tomaszem Sakiewiczem, oraz Pawłem Piekarczykiem. 21 maja (środa), g. 17, Biblioteka Publiczna Plac Zamkowy 7, Środa Wielkopolska
NBP NBP informuje: Prof. Adam Glapiński, Prezes NBP: „Polska ma już 509 ton złota – więcej niż Europejski Bank Centralny! To dowód na skuteczną strategię, która wzmacnia wiarygodność Polski i buduje bezpieczeństwo finansowe obywateli"

Zobacz, dlaczego Francja tonie!

Źródło:

Kiedy na przykład leciałem samolotem i nagle znaleźliśmy się w strefie turbulencji, a ja wtedy bałem się, mówiłem wówczas w duchu: „Boże, spraw, żeby samolot się nie rozbił”. Miałem więc Boga przynajmniej na czas strachu. Musiałem przyznać się do tego, że w niektórych okolicznościach zwracałem się do Boga - opowiada Thierry Bizot w rozmowie z Wydawnictwem "Biały Kruk".

Anna Garycka: Jest Pan autorem opublikowanej właśnie przez Białego Kruka bestsellerowej książki Anonimowy katolik, w której opowiada Pan o swoim nawróceniu, przeżytym w wieku 45 lat. Jak do niego doszło?

Thierry Bizot : Moje nawrócenie wyróżnia się tym, że wcale nie jest nadzwyczajne, a wręcz banalne. Są ludzie, którzy doznali mistycznych nawróceń w jednym określonym momencie – upadają nagle i wylewają rzeki łez, a wszystko dzieje się w jednej chwili radości... Na przykład święty Paweł w drodze do Damaszku – oto wielkie nawrócenie. Albo André Frossard, który któregoś dnia wchodzi do kościoła i potem mówi: „Dzisiaj spotkałem Boga”. Ja nie mogę tego powiedzieć, bo nie ma jednego konkretnego dnia, w którym spotkałem Boga. Nie wiem dokładnie, kiedy to się stało.

Kiedy Pana książka została opublikowana, stał się Pan nagle gwiazdą katolików we Francji...

Kiedy książka "Anonimowy Katolik" się we Francji ukazała, nie byłem jeszcze w stanie powiedzieć, że mam wiarę. Mogłem jedynie opowiedzieć o dwóch rzeczach. Przede wszystkim o tym, że wziąłem udział w dwumiesięcznym cyklu katechez, myśląc wtedy, że nie miało to żadnego znaczenia. Okazało się jednak, że miało to znaczenie w moim życiu zasadnicze, nawet jeśli nie potrafiłem powiedzieć dlaczego. Za każdym razem, gdy dzieliłem się tym doświadczeniem z innymi, byłem niezwykle wzruszony. Wzruszałem też tych, którym to opowiadałem, a przecież nie było w tym nic nadzwyczajnego. Podczas owych katechez coś się bowiem wydarzyło i to coś nie mijało. Po drugie, mogłem stwierdzić, że od tamtego czasu byłem zafascynowany, pochłonięty zupełnie osobą Jezusa.

W czasie promowania książki „Anonimowy katolik” wypowiadał się Pan w prasie, radiu i programach telewizyjnych, by zaświadczyć o tym, co się Panu przytrafiło.

Któregoś wieczora zostałem zaproszony do bardzo popularnego talk-showu, prowadzonego przez Marca-Oliviera Fogiela. Jadąc do telewizji taksówką, zastanawiałem się, co powiem. W studiu roiło się od znanych artystów, piosenkarzy, jako jedyny byłem osobą nieznaną. Kiedy prowadzący zadał mi pytanie: „Proszę nam wytłumaczyć w kilku słowach, co to znaczy mieć wiarę?”, wtedy przyszło mi do głowy coś, za co pewnie niektórzy uznają mnie za wariata. Odpowiedziałem bowiem: „To tak, jakbym miał relację pozamałżeńską”. Wypowiadając te słowa dokonałem pewnego odkrycia – że wiara katolicka to historia miłości, to spotkanie. Spotkałem Jezusa, a wcale tego nie chciałem. Powstrzymywałem się przed tym ze wszystkich sił. Jeszcze rok po katechezach nie chciałem się do tego przyznać, aż samo wyszło to ze mnie podczas talk-show. Potem, w trakcie dawania świadectw w innych miejscach używałem trochę innych, bardziej trafnych porównań. Mówiłem, że wiara jest jak relacja miłosna albo przyjacielska. Mówiłem, że Jezus jest moim najlepszym przyjacielem.

Dokonuje Pan rozróżnienia między prawdziwą wiarą a religijnością. Na czym według Pana polega ta różnica?

Zawsze mi się wydawało, że wiara to kwestia intelektualna albo filozoficzna – żeby wierzyć, trzeba zapisać się na wykłady do wielkich teologów. To sposób myślenia typowo francuski! Uważałem więc, że trzeba dużo czytać, studiować. Zresztą, kiedy idzie się na Mszę św. i człowiek nic nie rozumie, czuje się jak na egzaminie wstępnym. Myślałem, że wiara to albo kwestia intelektualna, albo moralna: dobro, zło, grzech, święci... Tymczasem odkryłem, że nawet łajdak albo ignorant może posiadać autentyczną wiarę. Nie jest to więc ani sprawa intelektu, ani moralności.

Używa Pan pojęcia „wierzący zdechrystianizowani”. Czy Pan też zaliczał się do tej kategorii?

Zostałem ochrzczony i jako dziecko chodziłem co niedzielę z rodzicami do kościoła. Strasznie się nudziłem. Patrzyłem wkoło na ludzi i miałem wrażenie, że oni też się nudzą; człowiek zawsze dokonuje przeniesienia swoich myśli i odczuć na innych. Mówiłem więc sobie: skoro wszyscy się śmiertelnie nudzą – musi kryć się za tym jakaś tajemnica. Mając osiemnaście lat przestałem chodzić do kościoła. Nie czułem do Kościoła żadnej wrogości, nie popadłem też w antyklerykalizm, ale byłem bardzo szczęśliwy, że nie muszę już chodzić na Mszę św. i nudzić się. Pomyślałem, zobaczymy jak będzie później. Może jak będę bliski śmierci, wtedy znów zainteresuję się religią, na razie jednak mam ciekawsze rzeczy do robienia. Między osiemnastym a czterdziestym piątym rokiem życia, kiedy nie chodziłem do kościoła, bardzo rzadko pytano mnie, czy jestem wierzący. Takiego pytania się po prostu we Francji nie zadaje.

Twierdzi Pan nawet, że religia uważana jest za temat polityczny.

We Francji odnośnie do kwestii religii dużo mówi się o księżach pedofilach, mięsie halal, islamistach... Można ewentualnie usłyszeć pytanie: „Jaka jest religia, w której zostałeś wychowany?”. Nikt jednak nigdy nie zapyta wprost: „Czy wierzysz w Boga?”. Myślę, że jest tak dlatego, bo jest to pytanie bardzo osobiste, a poza tym – łatwo można na nie odpowiedzieć również pytaniem: „A ty?”. Jeżeli ktoś sam nie chciałby na takie pytanie odpowiadać, nigdy go nie zada. Gdy w owym  czasie, kiedy nie chodziłem do kościoła, ktoś – choć zdarzało się to bardzo rzadko – pytał mnie o to, odpowiadałem po głębszym zastanowieniu – „raczej tak”.

Skąd taka odpowiedź, skoro przestał Pan praktykować?

Kiedy na przykład leciałem samolotem i nagle znaleźliśmy się w strefie turbulencji, a ja wtedy bałem się, mówiłem wówczas w duchu: „Boże, spraw, żeby samolot się nie rozbił”. Miałem więc Boga przynajmniej na czas strachu. Musiałem przyznać się do tego, że w niektórych okolicznościach zwracałem się do Boga.

W jakich okolicznościach, po ponad dwudziestu latach przerwy, przyszedł Pan do kościoła na cykl katechez?

Zrobiłem to, żeby przypodobać się nauczycielowi mojego syna, z którym kiedyś rozmawiałem podczas wywiadówki. To od niego dostałem zaproszenie. Ponieważ mój syn miał wtedy złe oceny, pomyślałem, że jak odpowiem na jego zaproszenie, zrobi to dobre wrażenie na nauczycielu i w ten sposób pomogę memu synowi. Oprócz mnie przyszło zaledwie kilka osób. Wyglądali na najgorszych życiowych nieudaczników. Nie było jednak wśród nich nauczyciela, którego spodziewałem się tam zobaczyć. Pomyślałem: to już z jego strony przesada! Przecież przyszedłem tylko ze względu na niego. Jeden z katechistów wyglądał jak zabójca. Gdybym go spotkał na swej drodze, przeszedłbym od razu na drugą stronę ulicy! Wstał i powiedział: „Jezus mnie ocalił”. Pomyślałem: „Co to za kabaret?”. Miałem ochotę od razu stamtąd uciec!

Został Pan jednak na całym tym pierwszym spotkaniu.

Tak. Na końcu wykładu ksiądz powiedział obecnym, że następne spotkania odbywać się będą dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i czwartki. Oznajmił też, że celem katechistów jest, aby nasze serca zostały w pewnej chwili przeszyte jakby włócznią i aby nasze życie zupełnie się odmieniło. Zastrzegł przy tym: „Uprzedzam was, że być może wcale nam się to nie uda. W każdym razie jednak po to tu jesteśmy”. Wróciłem do domu. Obudziłem syna i nakazałem mu, żeby następnego dnia powiedział swemu nauczycielowi, że byłem na katechezie. Wykonałem obowiązek rodzicielski, to wystarczy, więcej już do kościoła nie pójdę. Po dwóch tygodniach uświadomiłem sobie jednak, że nie przestaję myśleć o tym dziwnym, trochę zmarnowanym wieczorze spędzonym na katechezie. Cały czas zastanawiałem się, dlaczego nie daje mi to spokoju... W następny czwartek postanowiłem wrócić na katechezy i chodzić na nie aż do końca całego programu.

Co właściwie Pana do tego przyciągało?

Katechezy interesowały mnie od strony intelektualnej, a poza tym uważałem, że moja znakomita tam obecność jest wyrazem mojej wspaniałomyślności, że wręcz zaszczycam nią pozostałych uczestników, tych nieudaczników! Ani przez myśl mi nie przeszło, że tak oto dokonuje się moje spotkanie z Bogiem. Katechezy zakończyły się po dwóch miesiącach dwudniowymi rekolekcjami – i właśnie podczas tego weekendu wydarzyło się coś ważnego. Uświadomiłem sobie bowiem wtedy, jak strasznie byłem pyszny i jak bardzo pogardzałem pozostałymi uczestnikami katechez, gdy tak naprawdę wcale nie byłem od nich lepszy. Ta prawda o sobie samym, którą odkryłem, powaliła mnie zupełnie.

Pod koniec weekendu zaproponowano Panu kontynuowanie pogłębiania wiary i utworzenie wspólnoty wraz z pozostałymi uczestnikami katechez. Jak wtedy Pan na to zareagował?

Pomyślałem: jeśli powiem żonie, że do końca życia będę dwa razy w tygodniu uczęszczał na spotkania wspólnoty kościelnej, będzie to oznaczać rozwód! Nie odpowiedziałem więc ani tak, ani nie. Skontaktowałem się z pewnym znajomym księdzem i zapytałem go, co o tym myśli. Poprosiłem go o radę również wtedy, gdy dostałem zaproszenie na katechezy. O ile wtedy gorąco mnie zachęcał, tym razem wyraźnie powiedział: „Thierry, to nie jest miejsce dla ciebie, wracaj do swego życia. Nie musisz włączać się do wspólnoty. Jeśli Bóg będzie chciał ci coś powiedzieć, znajdzie ku temu sposób”. Idąc za radą księdza zdecydowałem się nie wracać do wspólnoty.

Doświadczenie katechez stało się jednak dla Pana powrotem do Kościoła. Od tego czasu chodzi Pan co tydzień na niedzielną Mszę św. Jak na tę nagłą zmianę zareagowała Pańska rodzina?

Jeszcze podczas trwania katechez żona żartowała: „Znów idziesz dziś do tej swojej sekty?” „Tak, idę do mojej sekty” – odpowiadałem. A kiedy potem zwierzyłem się ze swych przeżyć mojej matce, która jest osobą wierzącą, spojrzała na mnie z podziwem – tak jakby w jednej chwili jej syn stał się znacznie starszy i mądrzejszy od niej!

Usunięto obraz.

Wydawnictwo Biały Kruk

Wiadomości

"Stańmy razem w obronie Polski!" W poniedziałek w Krakowie Marsz Przeciw Imigracji

Tak Rosja będzie szantażować Zachód. Znów wraca problem Bośni i Hercegowiny

LOT nie boi się wojny handlowej. Transatlantyki wypełnione

Od XIII wieku niezmiennie. Kraków znów zatrzyma się dla św. Stanisława

Brutalne morderstwo na UW. System bezpieczeństwa uczelni wymaga pilnej korekty

Włoska prasa ujawnia: papież Leon XIV bardzo lubi tenis

Ta bitwa została wygrana: KE wycofuje się z prac promujących LGBT!

Dziś referendum w sprawie odwołania prezydent i Rady Miasta w Zabrzu

Nowa „Norymberga” dla Putina i Ławrowa. Nie ma odwrotu

Wiadomo, co Trump mówi w prywatnych rozmowach o Rosji

Choroba XXI w.: Autyzm wirtualny. Plaga wśród dzieci

Reakcja Miedwiediewa: Wsadźcie sobie te plany pokojowe w…

Leon XIV wyjaśnił wybór imienia. Wiadomo ile głosów dostał w konklawe

Putin zaproponował Ukrainie bezpośrednie rozmowy pokojowe. Co knuje?

Wiadomo komu kibicuje nowy papież Leon XIV

Najnowsze

"Stańmy razem w obronie Polski!" W poniedziałek w Krakowie Marsz Przeciw Imigracji

Brutalne morderstwo na UW. System bezpieczeństwa uczelni wymaga pilnej korekty

Włoska prasa ujawnia: papież Leon XIV bardzo lubi tenis

Ta bitwa została wygrana: KE wycofuje się z prac promujących LGBT!

Dziś referendum w sprawie odwołania prezydent i Rady Miasta w Zabrzu

Tak Rosja będzie szantażować Zachód. Znów wraca problem Bośni i Hercegowiny

LOT nie boi się wojny handlowej. Transatlantyki wypełnione

Od XIII wieku niezmiennie. Kraków znów zatrzyma się dla św. Stanisława