Świetnie zachowany miecz jednosieczny, groty włóczni, zapinki do spinania szat, bogato zdobiony przęślik, żelazne igły do złudzenia przypominające te używane dzisiaj - to tylko część znalezisk z cmentarzyska w Bejscach, które w sierpniu odkryli naukowcy z Instytutu Archeologii UJ w Krakowie.
Cmentarzysko znajdują się na polu uprawnym, dlatego groby, w których pochowano skremowanych zmarłych są bardzo zniszczone. Jak wyjaśnił PAP kierownik badań Jan Bulas, wykopaliska obejmują relatywnie mały obszar, co związane jest z trudnymi uwarunkowaniami geologicznymi na stanowisku oraz dużym nagromadzeniem zabytków.
"Pomimo tego faktu w tym roku udało się odkryć już kolejne groby z uzbrojeniem, w tym pochówek z rewelacyjnie zachowanym mieczem jednosiecznym. Stan zachowania tego znaleziska może dziwić z dwóch powodów. Po pierwsze miecz, co nietypowe dla ludności użytkującej cmentarzysko, nie został zniszczony poprzez wielokrotne zgięcie. Po drugie dzięki praktykom przeprowadzanym w trakcie pogrzebu miecz przepalono na stosie, dzięki czemu pokryty został tzw. patyną ogniową, która ochroniła żelazo przed postępującą korozją, a co za tym idzie zniszczeniem" - podkreślił.
Jak dodał archeolog, odkryty w ostatnich dniach miecz jest już piątym tego typu zabytkiem z cmentarzyska. Wśród innych odkrywanych militariów są groty włóczni, które według autorów antycznych były ulubioną bronią plemion zamieszkujących tereny nad Wisłą w pierwszych wiekach naszej ery.
Na cmentarzysku w Bejscach odkrywane są także pochówki kobiet. W tych grobach archeolodzy odkryli m.in. fibule – czyli zapinki służące do spinania szat. "Zgodnie z ówczesną modą kobiety nosiły dwie fibule" - dodaje naukowiec.
Poza tym w kobiecych grobach badacze natknęli się na przedmioty związane z tkactwem. "Ciekawym odkryciem trwającego sezonu badawczego jest bogato zdobiony przęślik. Umieszczone na nim pasy ornamentacyjne typowe są dla zdobnictwa, jakie znamy z naczyń datowanych na pierwszy wiek przed naszą erą. Z tkactwem związane są także przede wszystkim żelazne igły, które formą, pomimo upływu dwóch tysięcy lat, nie różnią się od tych używanych przez nas do dzisiaj" - zaznaczył Bulas.
Archeolodzy odsłonili też fragment tajemniczego założenia, nazywanego przez nich "obiektem rowkowym". Uważa się, że te czworokątne rowy, stanowią pozostałości założeń cmentarnych, które mogły być związane z wydzieleniem rodzinnych lub rodowych stref kultu zmarłych.
"Być może obecny sezon badawczy pozwoli odkryć ślady, które pomogą w interpretacji tych fascynujących założeń" - mówi naukowiec.
Nie jest jasne, z jakim ludem należy wiązać osoby pochowane na cmentarzysku. Archeolodzy określają tę grupę ludności na podstawie odkrywanych naczyń i innych zabytków jako społeczność kultury przeworskiej. Bulas sądzi, że byli to przedstawiciele plemion germańskich, którzy migrując z północy, z terenów dzisiejszego Mazowsza i Wielkopolski, w ostatnich wiekach przed n.e., zasiedlili także tereny dorzecza górnej Wisły.
W I w. n.e. plemiona zamieszkujące te ziemie wiązane są z lokalizowanymi na południu Polski i wzmiankowanymi przez autorów antycznych Lugiami. Najpewniej był to twór polityczny - federacja plemion, na który składały się ludy różnego pochodzenia. Teksty starożytnych historyków są w tej kwestii bardzo niejednoznaczne - uważają naukowcy.
Archeolodzy planują dalsze wykopaliska w Bejscach w kolejnych latach, bo rezultaty dotychczasowych badań są dla nich zaskakujące i bardzo interesujące. Poza tym w rejonie pojawiają się często nielegalni poszukiwacze skarbów z detektorami metali. Naukowcy chcą więc ocalić możliwie dużą liczbę jeszcze zachowanych pochówków.